Podczas Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w Skierniewicach o miłości i małżeństwie mówił ks. Marek Dziewiecki.
Najpierw w parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika, a później w dawnym MOK o miłości, małżeństwie i rodzinie mówił ks. Dziewiecki, psycholog, rekolekcjonista, ojciec duchowny, dyrektor radomskiego telefonu zaufania, duszpasterz małżeństw i rodzin, wykładowca.
Podczas spotkania kaznodzieja podzielił się nie tylko swoją wiedzą, ale także opowiedział o drodze odkrywania swojego powołania. – Kiedy byłem młodym chłopakiem, miałem różne aspiracje sportowe i literackie. Największym marzeniem były jednak żona i dzieci. Od 14. roku życia dyskretnie rozglądałem się za dziewczynami. Marzyłem, by szybko znaleźć żonę i założyć rodzinę. Chciałem być najlepszym mężem i ojcem na świecie. Pragnąłem, żeby moi bliscy codziennie przeze mnie płakali ze wzruszenia i wdzięczności. Takie miałem Boże marzenia! I te Boże marzenia popsuł mi Pan Bóg, bo mi zaczął proponować kapłaństwo. Walczyłem z Nim kilka nocy. Starałem się Mu wytłumaczyć, że tego nie chcę, ale szybko stało się dla mnie jasne, że albo posłucham Boga, albo posłucham siebie. Zaufałem i poszedłem do seminarium. Zostałem księdzem i wtedy odkryłem, że Pan Bóg to jest taki „mamusio- tatuś” – opowiadał ks. Marek.
Po świadectwie kapłan wygłosił wykład na temat: „Bóg stworzył rodzinę i nie należy jej poprawiać”. Wyjaśniał, że Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, z miłości do miłości, z radości do radości. Pierwszym złem jest samotność człowieka. A pierwszym dobrem i najlepszym pokonaniem tej samotności są małżeństwo i rodzina. – Chcesz być podobny do Boga, chcesz kroczyć drogą świętości, wybierz małżeństwo i rodzinę. My, duchowni, jesteśmy powołani po to, by chronić małżeństwo. Po to jest celibat, bym ja mógł oddać za was życie, broniąc tej prawdy – mówił ks. Marek, który akcentował mocno fakt, iż zawarcie małżeństwa nie gwarantuje tego, że człowiek będzie szczęśliwy. Nie gwarantuje, bo człowiek nie jest Bogiem. Kiedy składamy przysięgę Bożej miłości, to ślubujemy to, że będziemy podobni do Boga. Obiecujemy swojemu współmałżonkowi, że od tej chwili będziemy się do niego tak odnosić, jak Bóg się do niego odnosi. Złożenie przysięgi nie wystarcza jednak, by tak kochać. Miłość nie przychodzi spontanicznie, bo jest w człowieku egoizm, są naciski z zewnątrz. Dlatego miłość jest ciągle zagrożona.
W dalszej części wykładu ks. Dziewiecki wskazał i omówił zagrożenia, jakie wynikają z mylenia miłości z tym, co miłością nie jest. Pierwszym błędem, zdaniem kaznodziei, jest mieszanie miłości z pożądaniem i popędem. Drugim – przyjmowanie za prawdę tego, że miłość jest uczuciem. Następnym – twierdzenie, że miłość to akceptacja. Czwartym błędem jest sprowadzanie miłości do naiwności. – Jezus uczy nas miłości mądrej, która polega na tym, że każdą osobę kochamy inaczej i inaczej okazujemy jej miłość. Tak też kochał Jezus. Szlachetnych wspierał, grzeszników stanowczo upominał, a krzywdzicieli publicznie demaskował. Gdy spotykał tych, którzy kochali bardziej niż inni, powierzał im losy Kościoła.
Później zebrani usłyszeli, czym jest miłość i po czym poznać, że małżeństwo wchodzi w fazę kryzysu (zaniechanie okazywania czułości, zaniedbywanie wychowywania katolickiego dzieci i zaniedbywanie więzi z Bogiem).
Na koniec słuchacze mogli zadawać pytania. Był też czas na osobiste rozmowy. – Cieszę się, że mogłam tu być – mówi s. Anna Maria Pudełko, apostolinka. – Wykład ks. Marka był klarowny, treściwy, ewangelicznie radykalny, a jednocześnie niepozbawiony ludzkiego ciepła, życzliwości i zrozumienia człowieka w jego życiowych potrzebach czy dramatach. Z pasją ukazywał różnice pomiędzy iluzjami miłości a miłością, której uczy nas Jezus, i wskazywał na konkretnych przykładach, jak rozwijać w sobie podobieństwo do Boga, by kochać coraz bardziej jak On. Myślę, że był to dobry czas dla wszystkich małżonków, kapłanów i osób konsekrowanych zgromadzonych w skierniewickim MOK.