Wieczorem młodzież przygotowała piękne czuwanie i adorację Najświętszego Sakramentu do 23.00. Okolicznościowa dekoracja i 129 świec ułożonych na stopniach ołtarza, przypominających wszystkie ofiary zamachu. Niedzielna Eucharystia zgromadziła wiele osób, a niektórzy pierwszy raz w życiu zobaczyli swój kościół.
- Właśnie kończyłem pisać niedzielną homilię, gdy usłyszałem policyjne syreny. Na ulicy pojawił się patrol policji i kilka osób więcej niż zwykle. Od kilku tygodni mieszkam i pracuję w Trappes, ok. 30 km od Paryża. Ponad połowa mieszkańców naszego miasteczka to wyznawcy Allaha. Statystyki mówią, że żyje tu około 5 tys. chrześcijan. Jest tu jedna parafia pw. św. Jerzego, ładny i duży kościół, a przed nim pomnik upamiętniający tych, którzy oddali życie za Francję. Jest też i polski akcent - na tablicy pamiątkowej widnieje nazwisko Jana Piotrowskiego, żołnierza, który poświęcił swoje życie za wolność nowej ojczyzny. Na cmentarzu wspólna mogiła Polaków, opuszczona i zaniedbana, bez tablicy informacyjnej. To przy tej mogile 1 listopada, pierwszy raz od założenia cmentarza i pierwszy raz w historii tej parafii, modlił się polski kapłan z diecezji radomskiej w otoczeniu jednego Polaka i chrześcijan z wielu narodów, którzy przyszli razem ze mną, aby się pomodlić za tych, których doczesne szczątki spoczywają na tym cmentarzu - opowiada ks. Sala, który przed wyjazdem do Francji był ojcem duchownym w seminarium, a wcześniej przez 7 lat pracował jako misjonarz w Afryce.
Ks. Zenon mówi, co było potem: - To właśnie w tym miasteczku w ostatni piątek w nocy, po usłyszeniu policyjnych syren i zobaczeniu wiadomości telewizyjnych, szeptano sobie, pytając, co się wydarzyło i czy ktoś z naszego miasteczka jest w to zamieszany. A te pytania mają swoje uzasadnienie w tej szerokości geograficznej. W sobotę odebrałem kilka telefonów z Polski, w tym od naszych księży biskupów, ks. rektora WSD, ks. dyrektora ekonomicznego, z pytaniem o moje samopoczucie i bezpieczeństwo. Wieczorem młodzież przygotowała piękne czuwanie i adorację Najświętszego Sakramentu do 23.00. Były okolicznościowa dekoracja i 129 świec ułożonych na stopniach ołtarza, przypominających wszystkie ofiary zamachu. Niedzielna Eucharystia zgromadziła wiele osób, a niektórzy pierwszy raz w życiu zobaczyli swój kościół. Nikt tu nie patrzył na zegarek i nikt nie opuścił kościoła przed błogosławieństwem, chociaż Msze św. trwały półtorej godziny. Było tyle okazji, żeby być razem i każda z tych okazji została wykorzystana aż do wyczerpania. "Solidarność to bycie z drugim" - mówił w Gdańsku św. Jan Paweł II. Czy jesteśmy razem? To chyba dobre pytanie w obliczu tego, co się stało, jak i na progu tegorocznego Adwentu.