Po zamachach w Paryżu trwa intensywne śledztwo. Znów, bo tak tego chce polityczna poprawność, pierwszymi skazanymi, by milczeć, są chrześcijanie.
Ślepi śledczy, szukający sprawców zamachów znad Sekwany zalecają, by - i tak to widzą włodarze wielu miast Francji - zrezygnować w tym roku ze świątecznych, bożonarodzeniowych dekoracji, bo te, jeśli się pojawią, mają godzić we wrażliwość ich muzułmańskich sąsiadów i mają prowokować ewentualnych terrorystów. I tu moje pytanie: podobno, bo tak tego chce polityczna poprawność, islam nie ma nic wspólnego z terroryzmem?
W Radomiu już udekorowano centralne ulice. Przecież, jak co roku, idą święta. Wobec apeli światłych włodarzy naszego kontynentu trzeba nam to całe świąteczne udekorowanie zwinąć i wygasić. Trzeba też, by nie razić nikogo, zaprzestać jakichkolwiek działań świątecznych, także tych pozareligijnych.
Rozbierzmy więc supermarketowych mikołajów. Zabierzmy im białe brody, bo te dziś obowiązujące są czarne i gęste. Przegońmy renifery, połammy ich sanie. Zgaśmy lampki na choinkach, a same drzewka najlepiej spalmy. W imię światopoglądowej neutralności dajmy spokój karpiom, bo po co przygotowywać jakąś szowinistyczną, nietolerancyjną tzw. wieczerzę. Kevin też nie ma szans na bycie samemu w domu, by dać odpór rzezimieszkom, bo jego rodzina nie pojedzie na żadne tzw. święta.
Przygotowaliśmy tzw. świąteczne prezenty? Wręczmy je, ale nie mówmy, że są świąteczne, tylko - gdyby nas pytano - odpowiedzmy, że są przygotowane na koniec roku. A jeśli ich nie wręczymy, oznajmijmy, że kupiliśmy je dla siebie.
Na koniec zadeklarujmy, że betlejemski żłóbek to jądro chrześcijańskiego terroryzmu, a ten chcemy ostatecznie wyplenić z naszego kalendarza.
Gdy to się ostatecznie stanie, jestem ciekaw, jakie święta będziemy obchodzić w przyszłym roku.