Wyszli po raz czwarty. Na początku było to około 100 osób. Rok temu - ponad 300. Teraz w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej z Radomia do sanktuarium MB Staroskrzyńskiej w Skrzyńsku uczestniczyło 500 osób.
- W Panu Jezusie wszystko jest ekstremalne: i pokora, i męka, ale też miłość - mówił w homilii bp Piotr Turzyński, który przewodniczył Mszy św. w radomskim kościele garnizonowym na rozpoczęcie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, a potem przeszedł jej pierwszy odcinek.
- Spośród trzech tras najbardziej oblegana jest ta najdłuższa. Ale to nie odległość, ale przeżycia są najważniejsze. Jak widać, jest bardzo dużo osób, które chcą realnego zjednoczenia z cierpiącym Chrystusem. I są to najczęściej ludzie młodzi, bo średnia wieku to 30 lat. Najstarszy uczestnik ma lat 77, a najmłodszy 13 - mówi Mateusz Mortka, pomysłodawca radomskiej EDK.
W tym roku po raz pierwszy udział wzięła pięcioosobowa grupka sióstr służek NMP Niepokalanej z Mariówki. - Sanktuarium w Skrzyńsku to tylko 5 km od naszego klasztoru. Idziemy więc niejako do siebie. Bardzo chciałam pójść w tej drodze i cieszę się, że się udało i że wybrałyśmy się naszą zakonną gromadką. Oczywiście, jak każdy uczestnik, mamy swoje intencje - mówi s. Aleksandra Nowak.
O zabieranych w drogę intencjach mówią także alumni. Jest ich 10. - Tą drogą chcemy poświadczyć i doświadczyć, że trzeba żyć ekstremalnie na plus - wyjaśnia Mateusz Dusiński, alumn II roku.
- Idę walczyć o siebie. To moja druga Ekstremalna Droga Krzyżowa. Rok temu to było wyjątkowe przeżycie, stąd jestem i teraz. Idę sam, ale wokół widzę sporo znajomych. Zapewne najtrudniejsze będą ostatnie 2 kilometry - mówi Łukasz Janczak.
Agnieszka Swend, Patrycja Jarmus, Paulina Bartosiak i Lucyna Zielezińska są uczennicami Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego. - W tym roku egzamin dojrzałości. Ale idziemy nie tylko w intencji jego pomyślnego zdania. Mamy także swoje inne sprawy do przemyślenia, przemodlenia i polecenia Panu Jezusowi - mówią. Są tutaj po raz pierwszy, a dowiedziały się o EDK od kolegów i koleżanki, którzy szli w ubiegłym roku. - Mówili nam, że to super przeżycie. Chcemy też spróbować - dodaje Agnieszka.
Wśród uczestników nie brakuje sutann. Idą więc księża. Jednym z nich jest ks. Maciej Szymański, neoprezbiter, wikariusz z parafii w Smogorzowie. - Chciałem iść jeszcze będąc w seminarium, ale jakoś się nie udało. Teraz pojawiła się możliwość, więc idę. Ogłaszaliśmy w kościele, a ja mówiłem też w szkole. Jest ze mną 17 osób z naszej parafii. Idziemy prawie do siebie, bo ze Smogorzowa do Skrzyńska jest tylko 5 km. Udział księdza ma nieco inny charakter niż np. podczas pielgrzymki. Obowiązuje cisza. Więc jesteśmy po prostu z naszymi wiernymi - wyjaśnia.
Uczestnicy EDK z Radomia mieli do wyboru trzy trasy. Najdłuższa z tras licząca 47 km, prowadziła przez Kierzków - Kolonię Kończyce - Podkończyce - Franciszków - Wolanów - Garno - Chronówek - Chałupki Łaziskie - Omięcin - Pogroszyn - Ryków - Żuków - Skrzyńsko. Trzy kilometry krótsza była trasa, biegnąca z Radomia przez Cerekiew - Wacławów - Bieniędzice - Krzyszkowice - Głogów - Wólkę Domaniowską - Plec - Komorów - Zagórze - Romualdów - Skrzyńsko. Po raz pierwszy wytyczona została trzecia trasa, krótsza od regulaminowych. Uczestnicy wyruszyli z Wolanowa i pokonali 32 km przez Kolonię Wawrzyszów - Michałów - Żmijków - Zadąbrów - Głogów - Wólkę Domaniowską - Plec - Komorów - Zagórze - Romualdów - Skrzyńsko.
Bp Piotr Turzyński idzie z jedną z grup EDK
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość