W tym roku mija 40. rocznica robotniczego protestu z Czerwca 1976 r. i 25. rocznica wizyty w Radomiu Jana Pawła II. Znaczeniu obu rocznic zostały poświęcone debaty i spotkania IX Tygodnia Społecznego.
Obchody rozpoczęła Msza św. w kościele ks. filipinów w Radomiu. Eucharystii przewodniczył bp Henryk Tomasik. - Wiara dobrze przeżywana i dobrze kształtowana religijność budują życie społeczne. Prośmy o to, byśmy dziś byli wierni i byśmy trwali przy dobrej i zdrowej wierze, która będzie budowała zdrowe społeczeństwo - mówił w homilii ordynariusz radomski.
Gościem pierwszej debaty tygodnia była Zofia Romaszewska, legenda solidarnościowego podziemia doby komunizmu, a dziś członek komitetu społecznego doradzającego prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Zofia i jej dziś już nieżyjący mąż Andrzej tworzyli pierwsze struktury Komitetu Obrony Robotników, który starał się brać w obronę represjonowanych robotników po proteście z Czerwca 1976 r. - Oficjalna gierkowska propaganda nazywała radomskich robotników warchołami. I tak to się też jakoś utarło w ocenie miasta, które na taką ocenę absolutnie nie zasługuje. Tamte protesty to był, obok Radomia, bliższy Warszawie Ursus. Tam postanowiliśmy pospieszyć z prawną pomocą. Podczas rozprawy dowiedzieliśmy się o kobiecie, której mąż czy syn był represjonowany w Radomiu. Postanowiliśmy pomóc. Nie było łatwo, bo było dużo lęku. Bali się oni i baliśmy się my. Ale zadziałaliśmy. Ci ludzie, osaczeni przez komunistyczny aparat represji, zdawali się być bezsilni. My nieśliśmy im prawną pomoc. Do Radomia pojechał Bronek Komorowski, a po całej Polsce, broniąc represjonowanych, jeździł Jarek Kaczyński - wspominała opozycjonistka.
Jej zdaniem, ich działania obudziły pewną postawę odwagi, pierwszą w dobie komunizmu. - Bez niej byłoby trudno tak otwarcie i odważnie negocjować podczas strajków w sierpniu 1980 r. - tłumaczyła.
Komunistyczna opozycjonistka wspominała również czas stanu wojennego. Mówiła o aresztowaniach i represjach, podczas których ówczesne władze uciekały się wręcz do tortur osadzonych. - Uruchomiliśmy podziemne Radio „Solidarność”. Byłam jego spikerką. Już podczas otwarcia rozgłośni zastanawialiśmy się nad tym, jakie za to dostaniemy wyroki. Ale to miało znaczenie drugorzędne. Radio, ścigane przez komunistów, informowało o uwięzionych i ich losach. Opowiadaliśmy na przykład o uwięzionym opozycjoniście na Rakowieckiej w Warszawie, który był torturowany. Nasze informacje zahamowały te nieludzkie działania. Komuniści bali się docierania naszych informacji o ich działaniach na Zachód, bo o tym opowiadało potem Radio Wolna Europa - mówiła Z. Romaszewska.
Po upadku tzw. żelaznej kurtyny Z. Romaszewska nadal działała na rzecz obrony praw człowieka. - Dziś taka obrona zdaje się mieć inny kształt i zasięg niż to, o co walczyliśmy - mówi. Podczas ubiegłej kadencji rządu Z. Romaszewska dwukrotnie była kandydatką na stanowisko rzecznika praw obrony człowieka. Podczas kadencji minionego rządu jej kandydatura została odrzucona.
Dziś jest doradcą społecznym prezydenta RP. W uznaniu zasług dla Rzeczypospolitej Polskiej, za wybitne osiągnięcia w pracy publicznej i państwowej została odznaczona przez prezydenta Dudę Orderem Orła Białego.