W centralnych obchodach 40. rocznicy robotniczego protestu z 25 czerwca 1976 r. w Radomiu biorą udział przedstawiciele najwyższych władz z Andrzejem Dudą, prezydentem RP na czele. W mieście obchody rozpoczęły się na początku czerwca, a towarzyszy im hasło: "Zaczęło się w Radomiu".
Wieńczącej te uroczystości polowej Mszy św. obok pomnika robotniczego protestu przy zbiegu ulic 25 Czerwca i Żeromskiego przewodniczy kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. W Eucharystii z rzeszą wiernych, obok prezydenta RP, biorą udział Marek Kuchciński, marszałek Sejmu, Stanisław Karczewski, marszałek Senatu, i Beata Szydło, premier rządu. Obecni są przedstawiciele władz różnego szczebla, samorządowcy, kombatanci, a przede wszystkim - sami bohaterowie tamtych wydarzeń, represjonowani robotnicy Radomia.
Przed rozpoczęciem liturgii prezydent Andrzej Duda wręczył odznaczenia zasłużonym działaczom opozycji i radomskiej „Solidarności”, a potem przemówił, dziękując Radomiowi za rozpoczętą tu drogę do wolności. Mówił o krzywdzie świadomego pomijania i deprecjonowania Radomia po 1976 r., które nie skończyło się w III RP. Obiecał wspieranie rządu w odbudowie siły polskiego przemysłu.
Homilię wygłosił bp Piotr Libera, ordynariusz płocki
- To przecież nie o takie, czy inne trybunały chodzi, tylko o to, że taka Polska, Polska odnajdująca swoją tożsamość w chrześcijaństwie, solidarna z wiarą i nadziejami prostego człowieka, zatroskana o naprawienie krzywd i niesprawiedliwości ze strony Wschodu i Zachodu, ze strony własnych elit i bankierów, jest niewygodna - powiedział
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość
Homilię wygłosił bp Piotr Libera, ordynariusz płocki. Odwołał się do wspomnień jednego z represjonowanych oraz przypomniał ks. Romana Kotlarza, który pobłogosławił robotników w dniu protestu, a potem, nachodzony przez tzw. nieznanych sprawców, zmarł. Bp Libera mówił o konieczności odbudowy siły naszych chrześcijańskich korzeni, co było jednym z motywów homilii Jana Pawła II w Radomiu w czerwcu 1991 r.
Do wydarzeń Czerwca 1976 r. doprowadził pogłębiający się kryzys, szczególnie jeśli chodziło o zaopatrzenie sklepów, ale też materialny poziom życia ludzi. Bezpośrednią przyczyną protestu była ogłoszona przez premiera Piotra Jaroszewicza wieczorem 24 czerwca 1976 r. drastyczna podwyżka cen.
Wczesnym rankiem 25 czerwca w radomskich zakładach zbrojeniowych rozpoczęły się pełne wzburzenia rozmowy. O 6.30 pracy nie podjął wydział P-6. Niespełna dwie godziny później około 100 osób wyszło z fabryki, zabierając wózki akumulatorowe. Udali się do sąsiednich zakładów, a potem w stronę siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Kilkutysięczny tłum domagał się rozmów z władzami. – Te, pozorując rozmowy i przeciągając je, usilnie domagały się pomocy z centrali. Rozpoczęła się akcja szybkiego wysyłania do Radomia sił specjalnych ZOMO, które ruszyły z Łodzi, Warszawy, Lublina i Kielc. Drogą powietrzną wysłano też jednostki specjalne ze szkoły milicyjnej w Szczytnie – mówi prof. Marek Wierzbicki, historyk z IPN.
Zniecierpliwiony i oszukiwany tłum wtargnął do budynku. – A gdy ludzie zobaczyli, jak żyją towarzysze, gdy zwykli ludzie niemal walczą o codzienny chleb (bo w stołówce odkryto szynki i inne niedostępne normalnie produkty), wzburzenie jeszcze wzrosło. Znalezione produkty zaczęto wyrzucać przez okna, by zobaczyli je ludzie na zewnątrz. Potem komitet został podpalony – wspomina Kazimierz Staszewski, represjonowany uczestnik tamtych wydarzeń.
Komitet partii zaczął płonąć wczesnym popołudniem. Wtedy też rozpoczął się szturm sił specjalnych. Walki trwały kilka godzin. Powoli siły pacyfikujące zyskiwały przewagę. Rozpoczęły się także aresztowania. Analizując radomskie wydarzenia, prof. Wierzbicki nie kryje faktu rabowania sklepów. – Zdemolowano ich około 100. Nie można wykluczyć, że działo się to także za sprawą prowokatorów, do których dołączył się element wręcz przestępczy. Ale te rzeczy miały miejsce dopiero w ostatniej fazie protestu. Później komunistyczna propaganda właśnie z tego faktu uczyniła sztandarowy argument, nazywając protestujących złodziejami i warchołami – mówi historyk.
Po aresztowaniach rozpoczęły się represje. Aresztowano ponad 600 osób. Z pracy zwolniono niemal 1000. Wielu z nich przeszło osławione „ścieżki zdrowia”. O tych dniach opowiada K. Staszewski TUTAJ, podsumowując, że gdy po miesiącu wrócił z więzienia do domu, nie poznała go matka.W ocenie zmagań z komunistycznym zniewoleniem minionego II półwiecza XX w. historycy podkreślają, że wydarzenia marcowe z 1968 r. były buntem inteligencji, a wydarzenia grudnia 1970 r. – buntem robotników. Czerwiec ’76 znalazł dopełnienie w nowej jakości. Sądzeni robotnicy znaleźli sojuszników w osobach inteligentów, którzy zapewnili im wsparcie. Już we wrześniu 1976 r. powstał Komitet Obrony Robotników, który brał w obronę prześladowanych robotników z Radomia. Antykomunistyczna opozycja po tym proteście nabrała nowej jakości, która zaowocowała protestami z Sierpnia 1980 r. i narodzinami „Solidarności”, a potem upadkiem żelaznej kurtyny.
Wieniec przed pomnikiem Czerwca'76 składa prezydent Andrzej Duda
Wcześniej prezydent powiedział: - Gdyby nie było Radomia, gdyby nie było tamtych zdarzeń, gdyby nie było tamtego bohaterstwa, może nie byłoby "Solidarności"
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość