To był wieczór wspomnień o tych, którzy już odeszli, z nostalgiczną piosenką w tle.
Pierwszy koncert zaduszkowy w kościele pw. Zwiastowania NMP w Jasionnie poświęcony był pamięci osób, które tworzą historię regionu białobrzeskiego. - One mieszkały na tych terenach, walczyły o naszą wolność. Ich postawa patriotyczna jest niezaprzeczalna. Trzeba o nich mówić młodzieży. W powiecie białobrzeskim mamy wiele mogił żołnierzy, powstańców. To teren, na którym były walki. Groby tych, którzy tu spoczywają, są pielęgnowane przez Łukasza Brodziaka. On zna historię wielu z nich - powiedział proboszcz ks. Sławomir Matyga.
Za przygotowanie i poprowadzenie koncertu proboszcz dziękował Dariuszowi Relidze, kierownikowi Środowiskowego Domu Samopomocy w Jasionnie, oraz pracownikom domu. Pan Dariusz był pomysłodawcą tego wydarzenia i jego głównym organizatorem. Razem z Joanną Nowak przygotowali oprawę muzyczną. Koncertowi towarzyszył pokaz multimedialny, którego autorką była Aneta Matysiak. Całość spiął scenariusz Iwony Drap.
To był niezwykły koncert. Tłem dla występujących był ekran, na którym pojawiały się mogiły powstańców i żołnierzy z czasów II wojny światowej, ale i obywateli, którzy tworzyli historię miejscowości i jej okolic. Pojawiła się tam też wypisana taka myśl z wiersza Wisławy Szymborskiej: „Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma”. Narratorzy czytali teksty pełne przemyśleń związanych z przemijaniem. Wszystko opatrzone było pieśniami i piosenkami, które wprowadzały podniosły nastój i skłaniały do zadumy.
Koncertowi w skupieniu przysłuchuje się ks. Sławomir Matyga. Obok siedzi Ireneusz Gumowski, wicestarosta białobrzeski
Krystyna Piotrowska /Foto Gość
- W przygotowania do koncertu zaangażowaliśmy naszych podopiecznych. Współpracował z nami Ł. Brodziak, który przekazał nam materiały dotyczące historii tych terenów - podkreślił D. Religa.
Pan Łukasz jest emerytowanym kierownikiem Zespołu Ochrony Lasu w Radomiu. Pochodzi z rodziny leśników, którzy od 200 lat w okolicznych lasach pracowali i urzędowali. - Moich dwóch pradziadków brało udział w powstaniu styczniowym. Jeden był ranny w bitwie pod Radzanowem i wkrótce po powstaniu zmarł. Drugi z pradziadków był adiutantem w przybocznym oddziale ochrony Dionizego Czachowskiego. Był świadkiem jego śmierci pod Jaworem Soleckim. O wielu faktach historycznych z tych terenów wiem nie tylko z literatury, ale i z opowiadań rodzinnych. Stąd też wzięła się moja pasja historyczna i potrzeba opiekowania się mogiłami z powstania styczniowego, a potem z II wojny światowej. Taką opiekę roztaczali też mój dziadek i ojciec - powiedział Ł. Brodziak. Jego tata był uczestnikiem kampanii wrześniowej na Wileńszczyźnie w stopniu podchorążego kawalerii. Trafił do radzieckiej niewoli i tu kilkakrotnie był stawiany na rozstrzelanie. Cudem Boskim ocalał. Był wielkim czcicielem MB Błotnickiej i w czasie wojny miał przy sobie obrazek Matki Bożej z Błotnicy. - Nawet w kronikach sanktuarium błotnickiego jest opisane, że ojciec swoje ocalenie zawdzięcza wstawiennictwu Matki Bożej - dodaje.
Dariusz Religa (z lewej), Łukasz Brodziak (z prawej) i wicestarosta białobrzeski Ireneusz Gumowski (drugi z prawej)
Krystyna Piotrowska /Foto Gość