Koło Łowieckie "Św. Hubert" w Radomiu w tym roku obchodzi jubileusz. Ma już 95 lat.
Z tej okazji w zabytkowym kościele pw. św. Doroty w Muzeum Wsi Radomskiej sprawowana była Msza św. w intencji zmarłych członków koła oraz jego obecnych członków i ich rodzin. Po Eucharystii został poświęcony sztandar.
- Sztandar łowiecki jest symbolem prawości i godności polskiego łowiectwa. Uzewnętrznia wartości moralne i duchowe myśliwego. Jednocześnie jest materialnym przejawem wysokiego poziomu kultury łowieckiej i ubogaceniem myśliwskiej tradycji poprzez estetyczną symbolikę - powiedział Romuald Ochal, prezes Koła Łowieckiego "Św. Hubert" w Radomiu.
Koło powstało w 1921 roku. Obecnie liczy 27 członków.
Jubileusz był także okazją do uhonorowania jednego z jego członków najwyższym polskim odznaczeniem łowieckim - "Złomem". Odznaczenie Romualdowi Ochalowi nadała 26 października Kapituła Odznaczeń Łowieckich. Wręczył je Wiesław Wlazło, przewodniczący Okręgowej Rady Łowieckiej. To wykonana ze złoconej blachy plakieta - wizerunek dwóch gałązek - iglastej (jedliny) i liściastej (buczyny) przewiązanych wstążką. R. Ochal jest myśliwym i członkiem koła "Św. Hubert" od grudnia 1981 roku. Od 1983 roku sprawował funkcję rzecznika dyscyplinarnego, a od kilku lat jest okręgowym rzecznikiem dyscyplinarnym.
Po uroczystości w kościele było też spotkanie przy herbacie. Nie zabrakło pieczonego dzika. Myśliwi ucztowali w towarzystwie swoich bliskich.
Mirosław Piotrowski należy do koła "Św. Hubert". - Poluję od 1977 roku, ale od dzieciństwa pasjonuję się myślistwem. W tym kole polował mój ojciec, a ja mu towarzyszyłem. Mój starszy brat poluje od 45 lat. Polowali też nasi wujowie. Łowiectwo i kontakt z przyrodą sprawiają mi ogromną frajdę. Jest to też forma wypoczynku. Jako myśliwi zajmujemy się gospodarką łowiecką. Prowadzimy obserwacje dzikiej zwierzyny i ptactwa. Sprawdzamy, czy zachowują się poprawnie, czy nie pojawiają się jakieś choroby. Zimą dokarmiamy zwierzęta - powiedział.
Myśliwi ze swoim sztandarem przed kościołem pw. św. Doroty
Krystyna Piotrowska /Foto Gość