To było kiedyś ponadczasowe, trwało z dziada pradziada. I zawsze było. I nagle to się kończy.
Zawirowania Radomskie to warsztaty taneczne, przyśpiewkowe i gry na bębenku. Po tych zajęciach zaś potańcówka, na której przygrywają wiejskie kapele.
I tak było w radomskim MOK „Amfiteatr”. Warsztaty poprowadził znakomity śpiewak i bębnista z Przystałowic Małych - Stefan Gaca. Przedmiotem tego spotkania były przyśpiewki na melodie mazurkowe zwane „wyrywasami”. Moderatorem zajęć był Maciej Żurek ze Stowarzyszenia „Tratwa” z Olsztyna.
- Ta muzyka jest żywa i nieskodyfikowana. To co dziś śpiewaliśmy - „wyrywasy”, czyli przyśpiewki, to duży zbiór melodii, ale tak naprawdę nieskończony zbiór tekstów, które niegdyś ludzie na zabawach, weselach, dialogowali - porozumiewali się ze sobą - powiedział M. Żurek
Warsztaty gry na bębenku jednostronnym dla początkujących poprowadziła Katarzyna Rosik, a warsztaty taneczne: Stanisław Piejak i Barbara Kietlińska - wiejscy tancerze z Sadów koło Potworowa, oraz Grzegorz Ajdacki z Warszawy - świetny tancerz oraz znany w Polsce nauczyciel i badacz polskich tańców ludowych, uczeń wiejskich mistrzów tańca.
- Pomysł na organizowanie takiego wydarzenia wziął się z pasji i
Wszystko o bębenku wie Katarzyna Rosik. Z lewej Czesław Pióro, z prawej Maciej Żurek
Krystyna Piotrowska /Foto Gość
przekonania, że warto popularyzować to, co jest nasze. Trzeba się też dzielić tym, czym się sami pasjonujemy - tańcem, śpiewem czy muzyką i zdobywać kolejnych pasjonatów - powiedział Czesław Pióro z Radomskiej Inicjatywy Oberkowej, współorganizator wydarzenia.
Dlaczego warto to robić?
- Bo to jest nasze. Bo jest piękne i jest rozwijające, i daje pewną świadomość kontekstu kulturowego w którym żyjemy, z jakiego pochodzimy. Dlatego też, że ta muzyka i ten taniec wypływają niejako z natury. Są bliskie ciału, dają odpoczynek, radość. To ostatni moment, kiedy żyją ci autentyczni przekaziciele tradycji - tancerze, śpiewaczki i śpiewacy, muzykanci. To ostatni moment styku tych pokoleń, gdzie są ludzie, którzy niosą to, co było kiedyś ponadczasowe, co trwało z dziada pradziada. I zawsze było i nagle to się kończy. Na szczęście pojawiają się pasjonaci z miast, z różnych części Polski i proszą, żeby ich uczyć, przekazywać im tę wiedzę. Albo niektórzy, tak jak ja i moi znajomi, organizują takie działanie, gdzie jest możliwość szerszego i łatwiejszego spotkania z takimi ludźmi, którzy jeszcze tą wiedzą i umiejętnościami mogą i chcą się podzielić - mówi pan Czesław.
Niewielu radomian i mieszkańców regionu radomskiego zdaje sobie sprawę, że na Radomszczyźnie, szczególnie w zachodniej części, w okolicach Przysuchy, jest zagłębie muzyki tradycyjnej, śpiewu i tańca. To jedna z niewielu „wysp”, gdzie zachowała się jeszcze autentyczna tradycja muzyczna, taneczna i śpiewacza. Przyjeżdżają ludzie z zagranicy, żeby tego doświadczyć.