Na pomysł zorganizowania żywej szopki w parafii pw. św. Łukasza w Radomiu wpadł wikariusz ks. Michał Michnicki. Pierwsza taka szopka była tu w ubiegłym roku.
Zaczęło się od Niedzieli Palmowej, kiedy do parafii sprowadzono osiołka, aby zainicjować wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. Właściciel tego osiołka powiedział wtedy, że przygotowywał żywe szopki.
- Poprosiliśmy go rok temu, żeby i u nas zorganizował żywą szopkę. Okazało się też, że ta szopka może być we wnętrzu świątyni. No i była, i teraz też jest, i można ją oglądać. Zwierzęta przyjechały z okolic Ciepielowa. Wszystkie postacie odgrywane są przez parafian, głównie młodzież. Na każdej Mszy św. jest inna grupa młodzieży, która odgrywa role pasterzy, Aniołów, św. Józefa i Maryi. Na Pasterce mieliśmy całą rodzinę w szopce. Najmłodszy Jaś był Dzieciątkiem, a starsza córka aniołkiem - mówi ks. Michał.
Podczas każdej Mszy św. w szopce jest inna grupa młodzieży
Krystyna Piotrowska /Foto Gość
Szopka jest oblegana przez dzieci. Gdy któreś zwierzę podejdzie bliżej drewnianego ogrodzenia, wyciąga się do niego las rąk. Zwierzaki cierpliwie znoszą drapanie, głaskanie, a nawet pociąganie za ucho. Dwa osiołki, koza i malutkie owieczki przyglądają się gapiom. Szopkę można oglądać 25 grudnia do 19.00.
- Przez to, że ta szopka jest żywa, to ma przedsmak prawdziwości. To bardzo dobra forma przedstawienia dzieciom Bożego Narodzenia. My uczestniczymy w liturgii, która jest prawdziwym ukazaniem tego, co się wydarzyło w Betlejem - mówi ks. prał. Jarosław Wojtkun, rektor radomskiego WSD. Rektor podczas Mszy św. mówił kazanie.
- Jako proboszcz cieszę się z tego, że ksiądz wikary wpadł na taki pomysł. Dzięki tej żywej inscenizacji mamy dużo więcej wiernych w kościele. Wszyscy się z tego cieszymy - podsumowuje ks. kan. Marian Mazurkiewicz.
Każde dziecko chciało pogłaskać zwierzątko w szopce
Krystyna Piotrowska /Foto Gość