Ze zdumienia oczywiście, że mimo siarczystego mrozu, w Orszaku Trzech Króli w Szydłowcu na południu Mazowsza poszła tak duża rzesza mieszkańców.
Był chiński smok, ponieważ kolejny raz orszak podzielony został na grupy reprezentujące wszystkie kontynenty i nie mogło zabraknąć Azji. Byli rycerze, damy, anioły i królowie, gdyż każdy chciał stanąć przed stajenką i pokłonić się Bożej Dziecinie.
Po rocznej przerwie w trzecim już Orszaku Trzech Króli znów poszedł wielbłąd. - Jest Cyrku „Arena”. Drugi z naszych wielbłądów ponownie zjawił się na orszaku w Starachowicach, a inne pojechały w różne zakątki Polski - wyjaśnia opiekun zwierzęcia.
Aleksandra Grzduk, z Szydłówka i Angelika Lejter z Szydłowca, koleżanki z szydłowieckiego LO im. H. Sienkiewicza, na placu, skąd rusza orszak, dzielnie się sprawiają, rozdając uczestnikom „niezbędniki”.
- Mamy korony i to w różnych wzorach, więc bywa, że biorący je wybierają ich zdaniem ładniejsze. Wręczamy śpiewniki z kolędami, by każdy mógł włączyć się w śpiew. Mamy także gazetę orszakową - mówią licealistki, a jednocześnie dziewczęta zaangażowane w działalność Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Oddział Oli prowadzi ks. Adrian Jakubiak, a Angeliki ks. Norbert Skawiński.
- Zorganizowanie orszaku to duża praca, a właściwie współpraca wielu osób. Każdemu bardzo dziękuję i składam to podziękowanie na ręce ks. Andrzeja Kani, który już trzeci raz podjął się dzieła organizacji i koordynowaniu przygotowań - mówi ks. kan. Adam Radzimiński, proboszcz i dziekan szydłowiecki.