Burzyli ściany i rwali tynki. Sami wyremontowali swoją świetlicę. Przy parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Wierzbicy działa ona już 20 lat.
Kiedyś była to świetlica socjoterapeutyczna „Betania”. Teraz jest środowiskowa. Może przyjść do niej każdy. Od poniedziałku do piątku korzystają z niej dzieci, młodzież i dorośli.
- Chcieliśmy, by mieli miejsce, gdzie będą mogli aktywnie spędzać czas, spotkać się ze znajomymi. Przez tę świetlicę chcemy przybliżyć ludzi do Kościoła. Prowadzimy też działania profilaktyczne od zagrożeń alkoholowych, narkotykowych - mówi wikariusz ks. Krzysztof Bochniak, który z ramienia parafii od pół roku odpowiada za działalność świetlicy.
Remont zaczęli w lipcu od sprzątania piwnic, właściwe prace rozpoczęły się pod koniec sierpnia. W świetlicy nie było żadnej ekipy budowlanej. Jedyną ekipą była młodzież oazowa z ks. Krzysztofem, pomagali także wolontariusze i strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Wierzbicy.
- Naprawialiśmy piony, burzyliśmy ściany, rwaliśmy tynki, kładliśmy gładzie, malowaliśmy, docieraliśmy, stawialiśmy rusztowania. Wszystko zostało wykonane przez młodzież oazową. Niektóre pokoje wyszły lepiej, inne gorzej – mówi ks. Bochniak.
Niektórzy z oazowiczów nigdy nie mieli do czynienia z pracami budowlanymi.
- Przypomniałem sobie wszystkie umiejętności jeszcze sprzed seminarium. W szkole średniej dorabiałem sobie, pomagając w remontach. To był mój pomysł na tę świetlicę. Po pierwsze chciałem, żeby młodzi czuli, że to jest ich miejsce, żeby przekonali się, że na pewien efekt trzeba zapracować. W czasie remontu Betanii wiele się nauczyli. Czasem się śmiałem i mówiłem, by się uczyli, bo nigdy nie wiadomo, kiedy im się to przyda. Jak będą mieli swój dom, żonę, trzeba będzie przymocować szafkę, czy pomalować ściany to będą już wiedzieli jak to zrobić. I rzeczywiście z tego korzystali. Jedyne co, to płytek nie kładli, ale uczyli się fugować - mówi ks. Bochniak.
Młodzi z wolontariuszami wykonali też niektóre meble z palet. Po remoncie powstało 10 pokoi. Nie nazywają ich salami, tylko pokojami, taki był zamysł, żeby to było jak w domu, żeby wprowadzić rodzinną, domową atmosferę.
Na górze są pokoje: poradni rodzinnej, oazowy, dla najmłodszych dzieci, do odrabiania lekcji i grupy anonimowych alkoholików, która działa od 10 lat. Na dole jest siłownia, z której korzystają młodzi, a we wtorek tylko panie, które do świetlicy przychodzą ze swoimi dziećmi. Tak im się spodobały ćwiczenia, że domagają się kolejnego dnia na wyłączność. Ponadto są tam kuchnia i sala multimedialna, która wcześniej nie istniała. Powstała z 2 pomieszczeń po wyburzeniu ściany.
Betania otwarta jest od 16.00 do 20.00 od poniedziałku do piątku, ale jest tam też dużo dodatkowych zajęć poza tymi godzinami. Dziećmi i młodzieżą oprócz ks. Krzysztofa opiekuje się około 10 wolontariuszy. Mają swoje rodziny, zajęcia, ale chętnie pomagają.
- Wspomagamy te dzieci w odrabianiu lekcji. Mamy wolontariuszy, którzy są nauczycielami matematyki, historii, język angielskiego czy niemieckiego. W określone dni młodzież umawia się z nimi na indywidualne lekcje. Niektóre dzieci przychodzą z plecakami prosto po szkole. Uczymy ich, że najpierw są obowiązki, potem zabawa. Stawiamy na wartości, na obowiązki, prawdziwe relacje, na komunikację i dlatego nas jest tak dużo. Przychodzi do nas coraz więcej dzieci. Poprzez świetlicę chcemy przyciągnąć dzieci i młodzież do Kościoła. Zawsze warto w nich inwestować - mówi Aneta Wakuła, wolontariuszka w świetlicy i doradca życia rodzinnego.
Ks. Bochniak ma już dalsze plany związane ze świetlicą. Chce uporządkować teren za nią, by powstał tam plac zabaw i altanka z grillem.