Dziś mało kto pamięta, że na igrzyskach olimpijskich rozgrywana była walka na bagnety, a w Radomiu mieszkali znani szermierze.
W Publicznej Szkole Podstawowej nr 28 w Radomiu odbył się pokaz szermierki, przygotowany przez członków Grupy Rekonstrukcji Historycznej III Okręgu Policji Państwowej oraz Szwadronu Ziemi Radomskiej pod kierownictwem Pawła Łuka-Murawskiego, trenera szermierki rekonstrukcyjnej.
Trener Morawski przypomniał, że dyscypliny sportowe związane z bronią białą kojarzone są przede wszystkim z szablą, floretem czy szpadą. Dziś mało kto pamięta, że na igrzyskach olimpijskich rozgrywana była walka na bagnety. Przypomnieli ją członkowie grupy rekonstrukcyjnej. Ten niecodzienny pokaz można było zobaczyć w sali gimnastycznej PSP 28. - W II RP umiejętność władania bagnetem była podstawową sprawnością każdego żołnierza i policjanta - przypomniał trener.
Członkowie grupy prezentowali walkę w parach, a widzowie mogli zapoznać się z ogólnymi zasadami posługiwania się daną bronią i zobaczyć je w praktyce. Choć chwilami wyglądało to groźnie, zachowane były wszystkie zasady bezpieczeństwa. Zawodnicy mieli na sobie odpowiedni strój oraz maski, kamizelki ochronne, rękawice. Był też pokaz walki jukendo, szermierki na bagnety w stylu japońskim, z wykorzystaniem specjalnych karabinów treningowych.
Pokaz nie był przypadkowy. W Radomiu w latach 50. ub. wieku działały trzy kluby szermiercze. Pokazowi przyglądało się trzech zawodników, którzy w tamtym czasie parali się tą dyscypliną sportu. Organizator pokazu nazwał ich "trzema muszkieterami". Owi panowie to Andrzej Mędrzycki, Zdzisław Szulakiewicz i Józef Wojcieszek. To między innymi oni rozsławiali Radom, uprawiając szermierkę na arenie ogólnopolskiej. Weterani powspominali dawne czasy, pokazywali dyplomy i zdjęcia, jak również stanęli do krótkiej, acz zaciekłej walki. Nagrodzono ich za to gromkimi brawami.
Z pokazu nikt nie wyszedł bez prezentu-niespodzianki. Były to ciasteczka upieczone specjalnie na tę okazję przez radomską piekarnię Pawła Pastuszki.
- Grupa rekonstrukcyjna ma to do siebie, że ludzie przychodzą i odchodzą. W październiku dołączyli do nas młodzi ludzie, którzy nie mieli nic wspólnego z szermierką, niedługo będą mieli dość dużo i z rekonstrukcją historyczną, i z tą dyscypliną sportu. Teraz chciałem zaprezentować wyniki naszej pracy, chciałem, żeby rodzice zobaczyli, co robimy, że warto, żeby syn na coś takiego przychodził i w tym uczestniczył. Pani dyrektor szkoły Sylwia Łyżwa obdarzyła nas zaufaniem, udostępniając salę gimnastyczną. Jej też chcieliśmy pokazać, co robimy. Niedawno odkryliśmy, że w tej szkole kiedyś ćwiczono szermierkę. Powstała inicjatywa i pomysł, aby na szkolnym korytarzu powiesić gablotę, w której znajdzie się coś na temat tego radomskiego sportu - podsumował P. Łuk-Morawski.