Ten tradycyjny taniec ludowy poddaje się obróbce aż po współczesny jazz. Opoczno chce go uczynić swoją reklamową marką.
- Może być 10 tancerzy i jest ten sam rytm, a każdy tancerz poprowadzi go inaczej, bo oberek to taniec duszy - mówi Antoni Wieruszewski z Bukowca Opoczyńskiego, starosta weselny podczas inscenizacji opoczyńskiego wesela, które było kulminacją drugiej odsłony kilkunastodniowej imprezy „Opoczno stolicą oberka”.
W tym roku po raz drugi Opoczno zorganizowało imprezę folklorystyczną promującą miasto. - Miasto znane jest z płytek ceramicznych i z folkloru. Przemysł broni się i promuje jakoś samodzielnie. Folklor potrzebuje wsparcia. A właśnie nasz folklor postanowiliśmy uczynić dźwignią propagującą Opoczno i region. To druga odsłona festiwalu. Impreza wciąż się rozrasta i dbamy, by tak było. „Opoczno stolicą oberka” zagościło w tym roku w Warszawie i w Łodzi, no i - oczywiście - w wielu miejscach naszego regionu. Zadbaliśmy o większą promocję medialną. Byliśmy w "Teleexpressie" i innych ogólnopolskich publikatorach. Myślę, że o naszym oberku będzie głośniej w całej Polsce, a w kolejnych latach jeszcze bardziej i na tym mi bardzo zależy. Rok temu grałem, a tak, jak mu zagrałem, tańczył poseł Robert Telus. To oczywiście żartobliwa interpretacja tamtej sytuacji, ale ona jest dowodem naszej współpracy, która zaowocowała realną pomocą posła i wsparciem imprezy ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - mówi Rafał Kądziela, burmistrz miasta, znany w Opocznie muzyk i propagator folkloru.
W tym roku kulminacją imprezy była inscenizacja tradycyjnego opoczyńskiego wesela. Przygotowały ją i wystawiły przed Miejskim Domem Kultury zespoły ludowe z Sitowej, Bukowca, Kraśnicyi i Woli Załężnej. Nad całością czuwała Kamila Biniek. W przygotowaniu inscenizacji cenną pomocą była publikacja „Wesele opoczyńskie”, opublikowana przez dwóch badaczy i regionalistów - ks. prof. Zdzisława Kupisińskiego i dr. Jana Łuczkowskiego oraz ustne relacje, między innymi Anny Wąsik z Bukowca Opoczyńskiego.
- Wesele zaczynało się w niedzielę rano i obejmowało kilka ceremonii: przyjazd pana młodego do domu weselnego, ubieranie panny młodej i przeprowadzenie jej do domu weselnego. Ważne było błogosławieństwo, jakiego młodym udzielali rodzice i chrzestni. Po nim następowało pożegnanie i wyjazd do kościoła. To był bardzo płaczliwy obrzęd, bo dawne wesela nie były tak szczęśliwe. Panna młoda wychodziła często za hektary, a nie za pana młodego. Stąd wytworzyła się tradycja, że nie mogła się śmiać i cieszyć, bo to wróżyło nieszczęście. Ona mówiła mało, a głównie płakała. I to pokazuje nasz obrzęd - wyjaśnia Adam Grabowski, dyrektor Muzeum Regionalnego.
Po powrocie z kościoła młodych witano w domu weselnym chlebem i solą, a potem rozpoczynało się wesele, gdzie królował oberek.
Wśród weselnych gości jest Marek Kądziela, pochodzący z Opoczna muzyk jazzowy. Jest uznanym gitarzystą, kompozytorem i improwizatorem młodego pokolenia. Studiował The Carl Nielsen Academy of Music Odense w Danii. Grał w zespołach: w International Jazz Quintet, Off-Quar-Tet, Hunger Pangs oraz Kran. Jako solista zdobył wiele nagród, między innymi podczas Nocy Blusowej w Rawie Mazowieckiej, podczas mistrzowskiego konkursu gitarzystów jazzowych Guitar City na Bielskiej Zadymce Jazzowej. - To jest jakieś koło, które przyszło mi zatoczyć. Wywodzę się stąd, z Opoczna. Dla mnie, jako małego chłopaka, ta muzyka była obca. Nie kojarzyła mi się z czymś dobrym. Alternatywy szukałem w jazzie i muzyce alternatywnej. Tak to było podczas studiów muzycznych. I w pewnym momencie przyszło szukanie własnego ja. Znalazłem je między innymi w folklorze mojego rodzinnego regionu. Z przyjaciółmi braliśmy udział w muzycznej imprezie „Zawirowania muzyczne”. W efekcie powstał zespół Odpoczno. W nazwie nawiązujemy do starej, średniowiecznej nazwy mojego miasta i gramy muzykę, która łączy ludowe motywy z tym, co nowoczesne - mówi gitarzysta i muzyk.