Komitet organizacyjny zaprasza na Mszę św. do szydłowieckiej fary, pierwszej placówki duszpasterskiej ks. Romana Kotlarza.
Eucharystia sprawowana będzie w niedzielę 23 lipca o 12.00. "Mszę św. będzie celebrował i homilię wygłosi ks. dr Michał Łukasik, proboszcz parafii w Koniemłotach, rodzinnej parafii ks. Kotlarza, który przypomni postać zamęczonego w 1976 r. kapłana i będzie się modlił wraz z wiernymi w intencji jego beatyfikacji" - zaprasza komitet organizacyjny, upamiętniający postać ks. Romana Kotlarza i jego pierwszą posługę duszpasterską jako wikariusza w Szydłowcu w latach 1954-1956.
Ks. Kotlarz 7 lipca 1954 r. został mianowany wikariuszem w parafii w Szydłowcu. - Głosił płomienne kazania, których treść nie odpowiadała ówczesnym władzom komunistycznym. Podkreślał znaczenie wiary w życiu człowieka. Na lekcjach religii mówił uczniom o prawdziwej historii Polski, patriotyzmie. Umiał służyć radą i dobrym słowem - mówią członkowie komitetu organizacyjnego. Przytaczają także świadectwa parafian z tamtych lat:
"Był człowiekiem szlachetnym, bezinteresownym, dającym wszystko ludziom. Był skromny, nie przywiązywał wagi do rzeczy materialnych. Cały Szydłowiec był za księdzem. Szczególnie przyciągały ludzi do wiary kazania księdza. Ksiądz Kotlarz był wielkim patriotą, pamiętam jego kazania w Szydłowcu".
"Był to dobry ksiądz, ludzie go szanowali. Pamiętam, jak odjeżdżał z Szydłowca, to ludzie go z płaczem żegnali i prosili, żeby został. Ksiądz w dniu wyjazdu z Szydłowca był bardzo zdenerwowany i wzruszony. Widać było, jak bardzo przeżywa rozstanie z parafią. Żegnały go tłumy ludzi, również wzruszonych. Ksiądz Kotlarz był uwielbiany przez wszystkich parafian, jego wyjazd wszyscy odczuli jako wielką i niepowetowaną stratę dla naszej parafii".
Bardzo interesujące jest także świadectwo przysłane z Francji przez mężczyznę pamiętającego rozmowy z domu w Szydłowcu, jakie prowadził jego ojciec z ks. Kotlarzem: "Drugim powołaniem była jego misja walki ze złem komunizmu. Tę misję traktował bardzo poważnie, była to misja jego życia. Jego ofiara wyprzedza w czasie ofiarę ks. Jerzego Popiełuszki, tak jak protesty w Radomiu wyprzedzają w historii protesty w Gdańsku czy Szczecinie. Błogosławiąc robotników protestujących na ulicy, wypełnił dogłębnie misję swojego życia, a tym samym swoje podwójne powołanie. Był błogosławiony za życia".
W Szydłowcu ks. Kotlarz został pozbawiony prawa nauczania religii w szkole, a następnie ówczesne władze komunistyczne wymusiły przeniesienie go do innej parafii. Parafianie skierowali pismo w obronie wikariusza do ordynariusza sandomierskiego, pod którym podpisało się 1200 osób - prawie wszyscy dorośli mieszkańcy. Ale nie udało się cofnąć decyzji władz. Ks. Roman został przeniesiony do Żarnowa. Tam także za jego działalność i kazania władze komunistyczne nie dawały mu spokoju. W ciągu 7 lat 6 razy musiał zmieniać parafie.
W sierpniu 1961 r. ks. Kotlarz został mianowany proboszczem w podradomskim Pelagowie.
25 czerwca 1976 r. w Radomiu, w czasie robotniczego zrywu, ok. godz. 9.35 ks. Kotlarz ze schodów kościoła oo. jezuitów pw. Świętej Trójcy błogosławił idących w pochodzie protestujących robotników słowami: "Matko Najświętsza, któraś pod krzyżem stała, pobłogosław tym dzieciom, które pragną chleba powszedniego", a następnie - jak sam pisał - "świadomie i dobrowolnie dołączył do ogromnej rzeszy maszerujących robotników z Zakładów Metalowych Waltera w Radomiu". Robotnicy wznosili okrzyki: "Niech żyje ksiądz! Niech żyje Kościół w Polsce!".
29 czerwca 1976 r., w uroczystość św.św. Apostołów Piotra i Pawła i 20. rocznicę wydarzeń w Poznaniu, ks. Kotlarz wygłosił kazanie o męczeńskiej śmierci apostołów i ofierze krwi robotników walczących o sprawiedliwy podział "chleba powszedniego". W kazaniu protestował przeciwko przemocy i bestialstwu wobec protestujących robotników. Mówił między innymi, że ludzie chcą szacunku, sprawiedliwości i wolności. I mają odwagę upomnieć się w obronie swojej ludzkiej godności. Dlatego wołają o sprawiedliwe wynagrodzenie i chleb dla dzieci.
Od 27 czerwca do 15 sierpnia 1976 r. podczas Mszy św. modlił się ze swoimi parafianami za ludzi bitych na "ścieżkach zdrowia", niesłusznie aresztowanych i skazanych, zwalnianych z pracy, za cierpiących. Także w kazaniach występował w obronie ludzi pracy. Z tego powodu był wzywany przez władze na przesłuchania. Od lipca 1976 r. ks. Roman był odwiedzany w nocy na plebanii przez "nieznanych sprawców", którzy bili go w okrutny sposób. W sytuacji powszechnego zastraszenia ludzi oprawcy czuli się bezkarni. Każde kolejne bicie było jeszcze brutalniejsze. Po ostatnim kapłan nie był w stanie przez tydzień podnieść się z łóżka. Mimo to nie przerywał pracy duszpasterskiej. W rezultacie tych napaści 15 sierpnia w czasie Mszy św. zasłabł i stracił przytomność. 18 sierpnia ks. Kotlarz zmarł w szpitalu w Krychnowicach. Miał 48 lat. Został pochowany w rodzinnej parafii.
Szydłowiecka fara, w której sprawowana będzie Msza św. w intencji ks. Romana Kotlarza ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość