– Stąd się wywodzimy, tu się wychowaliśmy, tu mamy dom, tu chcemy żyć – mówią Małgorzata i Bernard Chwałowie.
W trudnych czasach pojechali za pracą do Irlandii. Było to 11 lat temu. Oboje skończyli studia i mieli za sobą trzymiesięczny staż małżeński. Pani Małgorzata nie znalazła pracy w rodzinnym Radomiu. Pracowała w Grójcu jako nauczycielka języka polskiego. Zarabiała 1000 zł, z czego 200 przeznaczała na dojazdy. – Zaproponowałem, żebyśmy może na rok wyjechali do pracy za granicę. Los rzucił nas do Irlandii, do miejscowości Oran- more – wspomina pan Bernard. To był 2006 rok. Dzięki mieszkającym tam znajomym podjął pracę już następnego dnia po przyjeździe. – Pracowałem fizycznie, choć nigdy wcześniej tego nie robiłem. Gdy był kryzys na świecie i w Europie, bałem się, że mnie zwolnią, ale pracę miałem cały czas i awansowałem – dodaje. Małgorzata już w Polsce przygotowała sobie CV. Zostawiała je po drodze w mijanych sklepach i restauracjach. Pracę podjęła dwa tygodnie później. Początki pobytu na Zielonej Wyspie nie były sielankowe. Najbardziej dokuczała im pogoda. Przyjechali w sierpniu, a tam lało i wiało bez przerwy. Z okna widzieli ocean targany sztormami. Później okazało się, że był to rok jeden z najgorszych, jeśli chodzi o pogodę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.