Bohaterem pikniku artystyczno-historycznego w Muzeum Wsi Radomskiej był Władysław Belina-Prażmowski, który był związany z Radomiem. Dziś jedna z ulic nosi jego imię.
W Święto Wojska Polskiego Muzeum Wsi Radomskiej zaprosiło na piknik artystyczny o tematyce historycznej "Letni kurs historii Polski. Jak z obrazów Kossaka...". Na terenie wybranych obiektów rozgrywały się scenki rodzajowe nawiązujące do konkretnych dzieł malarskich autorstwa Juliusza, Wojciecha i Jerzego Kossaków. - Z członkami grup rekonstrukcyjnych, którzy tam występowali, można było sobie robić zdjęcia albo ich fotografować. Przesłane do nas fotografie wezmą udział w konkursie. Organizujemy ten piknik, by pokazać, szczególnie młodszemu pokoleniu, jak trudne to były czasy. Te nasze rekonstrukcje, z racji tego, że odbywają się w skansenie, pokazują naturalne warunki, w jakich odbywały się bitwy. U nas mocno kładziemy nacisk na aspekt wiejski tych wydarzeń wojennych, czyli m.in. podczas inscenizacji pokazywana jest rekrutacja chłopów do wojsk - mówi Michał Alzak z MWR.
Punktem kulminacyjnym pikniku było widowisko plenerowe pt. "Przybyli ułani pod okienko..." z udziałem grup rekonstrukcyjnych ułanów i piechurów. W tym roku przypomniano postać W. Beliny-Prażmowskiego, legendarnego dowódcy kawalerii legionowej, który związany był z Radomiem. Scenariusz widowiska nawiązywał do opowieści kawaleryjskich Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego i Michała Brzęka-Osińskiego, kawalerzystów legendarnej „Siódemki Beliny”, czyli protoplastów odrodzonej jazdy polskiej, walczących w szeregach Legionów Polskich w okresie I wojny światowej.
- Zwykle podczas widowisk staramy się przypominać bohaterów radomskich, a jeśli zdarza się okazja, że ten radomski bohater jest także bohaterem ogólnonarodowym, tym bardziej jest nam przyjemnie. W. Belina-Prażmowski urodził się, co prawda, w Ruszkowcu pod Opatowem, ale przez pewien czas ze swoimi rodzicami mieszkał w Gąsawach Szlacheckich niedaleko Radomia. Jego ojciec dzierżawił tam majątek. Wtedy Władysław uczęszczał do gimnazjum w Radomiu. Pewnie to on zaszczepił w młodych chłopakach, radomskich gimnazjalistach, miłość do koni, bo kiedy stworzył szwadron kawalerii, to właśnie z radomskich szkół zgłosili się do niego m.in. major Michał "Brzęk" Osiński, nasz radomski kawalerzysta, a także Stanisław Grzmot-Skotnicki, uczeń radomskiej Szkoły Handlowej. Można zatem powiedzieć, że Radom dzięki Belinie stał się matecznikiem kawalerzystów i to oni odbudowali tradycję polskiej jazy, tradycję, która od czasów powstania styczniowego była głęboko zagrzebana - mówi historyk Przemysław Bednarczyk, autor scenariusza, który prowadził widowisko.
Przygotowania do inscenizacji trwały 3 tygodnie. - Pochłonęły nas bez reszty, ponieważ - oprócz widowiska - zorganizowaliśmy w skansenie plener malarski dla dzieci, które chciały się podjąć trudnej sztuki rysowania koni. Pozowali kawalerzyści, dzieci pod okiem plastyczki rysowały jeźdźca, a chętnych nie brakowało - mówi P. Bednarczyk.
W widowisku wzięły udział grupy rekonstrukcyjne: 13. Pułk Ułanów Wileńskich z Kielc, Pułk Strzelców Syberyjskich z Przasnysza, Grupa Rekonstrukcji Historycznej - 51. Pułk Strzelców Kresowych z Iłży, Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Kozienice, 4. Pułk Piechoty Legionów z Kielc, 1. Pułk Piechoty Legionów z Radomia, 11. Pułk Ułanów Legionowych z Radomia, Piechota rosyjska z Krakowa i Puław.
Piknik zakończyły występ zespołu ludowego i wspólne śpiewanie piosenek kawaleryjskich i legionowych.