Początki ruchu oazowego w naszej diecezji sięgają czasów, gdy należeliśmy do diecezji sandomierskiej, a na mapie Polski miało powstać woj. radomskie.
Ksiądz Kazimierz Mąkosa był jeszcze w seminarium, gdy wyjechał w 1960 roku na tzw. wczasy maryjne, organizowane dla kleryków z całej Polski przez ks. Franciszka Blachnickiego w Wadowicach. Ich program był oparty na 15 tajemnicach różańcowych, ale to nie był jeszcze program oazowy. – Wtedy po raz pierwszy spotkałem się z ks. Blachnickim – wspomina ks. Mąkosa. – Codziennie na tych wczasach były wyprawy w góry. Pod koniec wysyłał nas po dwóch, żeby rozmawiać z ludźmi i zapraszać ich na ognisko. Wchodzimy na jakieś podwórko – jako klerycy byliśmy w sutannach – a tam chłop rąbie drewno i mówi: „Co wy, klechy, tu chcecie?”. Ale za chwilę powiedział, żeby się nie bać, bo on jest księdzem. W jednym z domów była chora kobieta, długo z nią rozmawialiśmy. Następnego dnia składaliśmy relacje z naszych spotkań. Teraz na oazach też się chodzi do ludzi – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.