Wciąż pozostaję pod wrażeniem pogrzebu ks. Marcelego Prawicy, a właściwie rezonują we mnie słowa o nim, które wypowiadali uczestnicy pogrzebu legendy afrykańskich misji.
To już lata temu, choć to wciąż doskonale pamiętam. Opowiadał mi profesor Uniwersytetu w Wiedniu, że był u niego ks. Prawica i chodził boso. W kontekście nowoczesnej Europy był to znak co najmniej dziwny. Ale teraz, gdy o takiej praktyce misjonarza, który nie chciał wyróżniać się wśród swojej wspólnoty, opowiadała na pogrzebie ks. Prawicy s. Mary, zrozumiałem, że misjonarz - także w Europie - chciał być głosem swoich parafian, który nie miał szans dotrzeć do sytego kontynentu. Ks. Marceli nie założył butów nawet na audiencję u prezydenta Zambii, by nadal świadczyć o tych, których na buty nie było stać.
Ks. Prawica w Zambii przepracował ponad 40 lat. Nawet wtedy, gdy bywał w Europie, wciąż mentalnie pozostawał w swojej misyjnej placówce. Zżymał się w Niemczech, gdy po sutym obiedzie była przygotowywana kolacja. "My w Afryce nie jadamy tak często" - mówił i opowiadał, że czasem - gdy udaje się do misyjnych wiosek - nie ma w ustach niczego przez 3 dni.
Mnie, co szczerze przyznaję, z trudem przychodzi przeżyć bezmięsny piątek. Ale brak jakiegokolwiek posiłku przez 3 dni to coś nie do wyobrażenia.
Jak różnorodny jest nasz Kościół! Oto u nas do tej pory względnie pełne kościoły, choć nie brak głosów o postępującej laicyzacji. W Niemczech w niektórych diecezjach dokonują się organizacyjne reformy wspólnot parafialnych - to informacje od księdza, który tam pracuje, a który był na pogrzebie ks. Prawicy. Tam połączenia placówek pokazują coś przedziwnego: przy totalnym braku powołań okazuje się, że statystycznie jest za dużo księży. Totalna laicyzacja w państwach Europy Zachodniej rodzi pomysły graniczące z myślą o swoistym kościelnym samobójstwie kontrastującym z brakiem pomysłów na nową ewangelizację kontynentu.
Na Bliskim Wschodzie, przy milczeniu świata, trwa wyniszczanie Kościoła obecnego tam od 2 tys. lat. Kościół w Ameryce, szczególnie tej Południowej i Środkowej, zmaga się z inwazją różnych sekt.
Na naszym globie Kościół Jezusa Chrystusa jest wciąż "znakiem sprzeciwu". "Kto wytrwa, ten będzie zbawiony" - zapowiadał Pan Jezus i nie obiecywał czasów łatwych, gdy mówił: "Mnie prześladowali i was prześladować będą". Ale też zostawił orędzie nadziei: "Na tej opoce (Piotrze) zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą". Ważne w tej zapowiedzi jest to, że Chrystus nie nazywa Kościoła inaczej niż "moim", czyli Jego.