W Ośrodku Charytatywno-Edukacyjnym "Emaus" w Turnie odbyło się spotkanie parafialnych i szkolnych kół Caritas.
Uczestników odwiedził bp Henryk Tomasik. Charakteryzując działalność wolontariuszy Caritas, ordynariusz przywołał św. Tomasza z Akwinu, doktora Kościoła, średniowiecznego filozofa i teologa. - Był mistrzem rozróżnień i podziałów. W czynieniu dobra wskazał na skutki. Przechodnie, tak je nazywał, dotyczą efektu, czyli samego dobrego uczynku. Oto ktoś dał chleb głodnemu i ten przestał głodować. Ale są także skutki nieprzechodnie. To te, które pozostają w czyniącym dobro. Dający chleb staje się kimś lepszym. I to jesteście wy, drodzy państwo, zaangażowani w prace szkolnych i parafialnych kół Caritas - mówił bp Tomasik.
W Turnie spotkali się opiekunowie szkolnych kół Caritas i reprezentanci parafialnych zespołów Caritas. - Były warsztaty i szkolenia, które poprowadzili pedagodzy, psycholodzy i Jan Krzysztof Szczygieł, aktor i trener wizerunku. Uczestnicy mieli okazję, by budować, ale także przebudowywać i ulepszać świat swoich relacji z podopiecznymi. Parafialne zespoły to 107 wspólnot, szkolne koła to 70 zespołów, a w nich działa 2 tys. wolontariuszy. Wszyscy zmagają się o docieranie, i to jak najskuteczniejsze, do tych, którzy potrzebują pomocy. A są to różne możliwości, bo osoby aktywnie angażujące się w prace Caritas uczestniczą zarówno w inicjatywach ogólnopolskich, jak i diecezjalnych. Ale oprócz tego oni są blisko potrzebujących w parafiach, widzą potrzeby i szybko reagują, niosąc pomoc - mówi ks. Damian Drabikowski, wicedyrektor diecezjalnej Caritas.
- Trudno sobie wyobrazić, by w parafii noszącej tytuł Miłosierdzia Bożego to wezwanie nie miało wymiaru praktycznego. Stąd działalność parafialnego zespołu - mówi katechetka Dorota Łakota. Zdaniem wolontariuszki z podradomskiej parafii w Goździe, nie można ulegać opinii, że tak bardzo skuteczny i pożyteczny program 500+ załatwił wszystkie problemy. - Obok dzieci mamy przecież starszych, chorych, samotnych. Tam nadal jest co robić i w czym pomagać. No i jeszcze pomoc duchowa, czyli modlitwa. W tym ostatnim wymiarze żadna pomoc nas nie zastąpi - podkreśla pani Dorota.
O ile członkowie zespołów parafialnych mieli jednodniowe spotkanie, to opiekunowie szkolnych kół Caritas byli w „Emaus” dłużej. Dla nich przygotowano warsztaty budowania i kreowania wizerunku.
- One były po prostu świetne, a przede wszystkim potrzebne. Jan Krzysztof Szczygieł starał się nas nauczyć zarządzania czasem. Zachęcał, byśmy robili analizę naszego czasu i w tej sferze robili konkretne postanowienia, i to takie wręcz porządkujące godziny. Np. w poniedziałek o tej godzinie zrobię to i to. No i coś, co jest ważne: trzeba spać minimum 7 godzin, bo inaczej, wcześniej czy później, zaczniemy chodzić na rzęsach - mówią Ewa Majcher, metodyk katechezy, i katechetka Elżbieta Skierska-Markowicz. Obie zaangażowane w prace szkolnych kół Caritas, wywożą z warsztatów jeszcze jedną podpowiedź: - Cenną rzeczą było także szkolenie pokazujące podejście do problemów, i to takich, które po prostu bolą. Tu musimy najpierw ocenić, czy problem lub jego powstanie zależy od nas. Jeśli nie mamy na to wpływu, musimy umieć nabrać dystansu, by zmniejszyć lub wyeliminować poczucie bólu. Jest to potrzebne, by budować pozytywne relacje z uczniami czy resztą zespołu w szkole.