Radomski skansen odwiedziło dziś 9,5 tys. osób. Chętni uczestniczyli w wykopkach, piekli ziemniaki w popiele. Były tańce, degustacja potraw i pokazy kulinarne.
- Po raz kolejny odnieśliśmy ogromny sukces. Festiwal Ziemniaka, który po raz 17. odbywa się w Muzeum Wsi Radomskiej, naprawdę nas zaskoczył - zarówno przepiękną pogodą, jak i liczbą osób, które zechciały ten dzień spędzić z nami. Od południa zbieraliśmy ziemniaki na polu, a następnie piekliśmy je w popiele. Rozmawiałam z paniami z Kół Gospodyń Wiejskich. Mówiły, że ludzie są zachwyceni tradycyjnymi potrawami, a porka przewyższa wszystkie inne dania. Były też: bardzo dobra zupa kartoflanka, placki ziemniaczane, różnego rodzaju pyzy. To są takie potrawy, których na co dzień w domu nie ma. Starsze osoby je wspominają i dają dzieciom, by skosztowały i przekonały się, jak kiedyś smacznie gotowano. Oczywiście towarzyszyła nam potańcówka na dechach. Impreza jest udana i mam nadzieję, że z każdym rokiem będzie coraz lepsza - mówi Ilona Jaroszek, dyrektor muzeum.
Podczas święta został rozstrzygnięty konkurs na potrawę regionalną z ziemniaków. Czteroosobowemu jury przewodniczył Karol Okrasa. - Mam wrażenie, że trochę przenoszę się w czasie, bo wiele z tych potraw pamiętam ze swojego dzieciństwa. Część z nich była bardzo podobna do tych, które robiła moja babcia. Tego się dzisiaj szuka - powiedział po degustacji potraw.
Wybierając danie, jury kierowało się walorami smakowymi i zapachowymi, związkiem produktu z regionem i sposobem prezentacji potrawy. Pierwsze miejsce zdobyło Koło Gospodyń Wiejskich w Załawie za kluski ziemniaczane po załawsku - trepy. - Gdybym miał sam przyznawać nagrodę, wszystkim paniom bym ją przyznał. One wszystkie zasługują na uznanie. Rola ziemniaka w kuchni była dosyć ważna. Niejednokrotnie uchronił on niejeden naród od głodu. Mam nadzieję, że taki festiwal przywróci mu należyte miejsce. Często mówię o ziemniaku jako o „królu ziemniaku”, bo to był król polskiego stołu, jest i mam nadzieję będzie, tylko trzeba wiedzieć, jak go przygotować - mówi K. Okrasa.