Już ponad dobę 200 strażaków gasi potężny magazyn przy ul. Wrocławskiej.
W niedzielne przedpołudnie 24 grudnia trwało dogaszanie pogorzeliska, w którym brało udział 10 jednostek straży pożarnej.
Ogień, który wybuchł w sobotę rano 23 grudnia, został opanowany dopiero wieczorem. Strażacy nie mogli wejść do wnętrza hali, bo zawalił się dach. Akcję gaśniczą prowadzono z zewnątrz.
Ogień strawił mniej więcej połowę hali o powierzchni ponad 30 tys. m kw. Kilka firm składowało w niej materiały tekstylne, odzież ochroną, sztuczne kwiaty, materiały piśmiennicze i inne.
Gdy z jednej strony hali, gdzie pojawił się ogień, trwała akcja gaśnicza, z drugiej - na ile to było możliwe i bezpieczne - ratownicy starali się wynosić składowane tam materiały.
Strażacy uważali także, by ogień nie przeniósł się na sąsiednie obiekty, m.in. halę Urzędu Celnego.
- Pożar hali magazynowej w Radomiu został opanowany, trwa dogaszanie zniszczonego obiektu. Na miejscu pracowało 220 strażaków i 57 samochodów straży pożarnej. Na szczęście nikomu nic się nie stało - mówił w sobotę wieczorem mł. bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik mazowieckiej Państwowej Straży Pożarnej.
W akcji gaśniczej brały udział jednostki z całego regionu radomskiego, w tym z pobliskiego lotniska wojskowego na Sadkowie, specjalna chemiczna grupa strażaków z Warszawy, a nawet z Tomaszowa Mazowieckiego w województwie łódzkim.
Teraz, gdy stłumiono płomienie, strażacy weszli do wnętrza hali i tam wodą likwidują wszystkie źródła ognia.
Mimo dużego zadymienia nie ma niebezpieczeństwa dla mieszkańców Radomia i okolic, bo miejsce pożaru znajduje się w strefie przemysłowej i w pobliżu nie ma osiedli mieszkalnych.
Stopień zagrożenia substancjami toksycznymi uwalniającymi się podczas pożaru badał specjalny wóz strażacki - laboratorium, który przyjechał z Warszawy.
Nadal nie są znane przyczyny wybuchu pożaru. Nie oszacowano także strat, które z pewnością będą znaczne.