Smutny Ciepielów

Dawni mieszkańcy okolicznych wiosek za ratowanie Żydów zapłacili życiem. Dlaczego tak o tym nie pamiętamy?

Jadę do Ciepielowa, by szukać śladów naszej dumnej przeszłości. Sprawa pilna, bo przecież o naszym rzekomym udziale w Holokauście mówi cały świat. A wiem, że w Ciepielowie sprawy wyglądają zupełnie inaczej. Tam mieszkańcy Starego Ciepielowa i sąsiedniej wioski ratowali Żydów, i za to zostali bestialsko zamordowani.

Na rynku w Ciepielowie ruch prawie żaden, bo dzień mroźny. Ktoś bacznie mnie obserwował spod sklepu, bo spostrzegł, że w tej małej społeczności pojawił się jakiś tzw. obcy.

Idę na plac na rynku. Szukam kamienia węgielnego pod pomnik, który ma tu stanąć, aby upamiętnić Polaków ratujących Żydów. Widzę dwa duże klomby, zadbane mimo zimy, ale który z nich to ten właściwy? Kamienia ani śladu. Podpowiada mi mijany młodzieniec. Robię zdjęcie.

A potem jadę do Starego Ciepielowa i szukam śladów domostw oraz ludzi zamordowanych i spalonych przez Niemców za ratowanie Żydów.

Jadę powoli, bo żadnego ruchu. Nie spotykam żadnej tabliczki, żadnego znaku i podpowiedzi. Mijam domy i nic. W końcu wieś się kończy, ale na szczęście zmrożonym poboczem idzie młody człowiek. Zatrzymuję samochód, otwieram okno i pytam, gdzie mogę znaleźć miejsce upamiętniające Polaków ratujących Żydów. - Przy tej wieży z tyłu, na drodze, w dole jest pomnik - odpowiada.

Wracam, schodzę w dół. Robię zdjęcia. I jest mi smutno.

Jeśli tak, milcząco i bez żadnych znaków, chcemy upamiętniać naszych bohaterów, to nie dziwmy się, że będą nas oskarżać o udział w Holokauście.

 

O bohaterstwie i tragedii rodziny z Ciepielowa przeczytasz w tekście "Życie za Żyda".

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..