Zdaniem aktora Mirosława Baki granie ks. Kotlarza to wyróżnienie i jednocześnie wyzwanie.
Upity proboszcz nie wstał na poranną Mszę św., budząc zrozumiałe oburzenie wiernych. Jak się okazuje, został wcześniej pobity przez ubeków, którzy na koniec wlali w kapłana dużą ilość alkoholu. Tę scenę udało się nam podejrzeć na planie filmu "Klecha", którego bohaterem jest ks. Roman Kotlarz, męczennik robotniczego protestu w Radomiu z czerwca 1976 r.
Scenariusza i scen pilnie strzeże reżyser Jacek Gwizdała. Wojciech Pestka, współautor scenariusza mówi tylko tyle, że z podziwem patrzy na to, jak obrazy, które istniały w jego wyobraźni, a które przywołują autentyczne wydarzenia sprzed lat, stają się rzeczywistością.
Na planie filmu w podradomskim Augustowie, gdzie filmowcy ustawili plebanię z Pelagowa, pojawili się bp Henryk Tomasik i Paweł Lewandowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Jesteśmy gotowi, żeby jeszcze wesprzeć tę produkcję i jeżeli będzie taka potrzeba, to w miarę naszych możliwości i na co pozwala nam prawo, postaramy się przyłożyć rękę do tego filmu, który jest bardzo potrzebny - zapewnił P. Lewandowski.
- Od śmierci ks. Romana Kotlarza mijają w tym roku 42 lata. W tym czasie wyrosły już dwa pokolenia księży, pamiętają go już tylko najstarsi. Dlatego podczas ostatniego spotkania rady kapłańskiej, ciała, które jest organem doradczym, swoistym senatem ordynariusza, pojawił się punkt, który przypomniał postać tego kapłana. Opowiadał o nim ks. prał. Tadeusz Lutkowski, który został następcą zmarłego kapłana w parafii Pelagów, a także ks. dr Szczepan Kowalik, historyk, który od lat, jeszcze od czasu, gdy był licealistą, a potem studentem historii, badał losy tego kapłana męczennika. Ks. Kowalik przekazał radzie kapłańskiej ciekawy szczegół. Na zachowanym spisanym tekście kazania ks. Kotlarza naniesiono notatkę, by przekazać go płk. Płatkowi. Był on szefem grupy D, dezinformacji, w IV Departamencie SB. Zdaniem historyka był to swoisty wyrok śmierci na kapłana - mówi bp Tomasik.
Ordynariusz mówił także o szeroko zakrojonej akcji dyfamacji kapłana, zorganizowanej jeszcze za jego życia, a potem już po jego śmierci. - Ta akcja dotarła nawet w szeregi księży. To pokazuje, jak bardzo ówczesne władze starały się zabić szlachetną pamięć o ks. Kotlarzu - podkreśla ordynariusz.
Gości planu "Klechy" odwiedził na chwilę Mirosław Baka, który gra ks. Kotlarza. - To wręcz wyróżnienie, by zagrać taką postać. Wyglądam jak wyglądam, bo właśnie zostałem pobity. Ale będę wyglądał jeszcze gorzej - mówi aktor.