Przez dwa tygodnie przeszli Ziemię Świętą od Nazaretu do Jerozolimy i Emaus.
Razem z pilotem było ich dziesięciu. Większość to rycerze Kolumba. "To tutaj Pan Jezus przemienił się" - usłyszeli na Górze Tabor. - Sformułowania takie, jak to, wypowiadane podczas Mszy św. w konkretnych miejscach biblijnych wydarzeń, robiły ogromne wrażenie na pątnikach - mówi ks. Wiesław Lenartowicz, proboszcz radomskiej parafii pw. MB Częstochowskiej, kapelan Rycerzy Kolumba i pomysłodawca pielgrzymki.
Przygotowując trasę, ks. Lenartowicz obliczył, że pielgrzymka potrwa dwa tygodnie. - Szukałem biura, które nie tylko da samochód i zarezerwuje noclegi, ale wyśle z nami pilota. Znalazłem takie biuro, bo my nie chcieliśmy iść drogami asfaltowymi. Szedł z nami pilot, Polak, który biega ultramaratony, uprawia biegi górskie i biegi na orientację. Był świetnym przewodnikiem. Zgłosiliśmy też naszą wędrówkę policji izraelskiej. Ze względów bezpieczeństwa odradzali nam wchodzenie na teren Autonomii Palestyńskiej, choć ostatecznie byliśmy i tam - mówi ks. Lenartowicz.
Wynajęli także samochód - busa z kierowcą, który był chrześcijaninem. Schemat wędrówki był taki, że z miejsca, do którego doszli, samochód zawoził ich do hotelu, a potem przywoził na to samo miejsce i rozpoczynali kolejny etap wędrówki.
Najpierw przeszli Galileę i odwiedzili takie miejsca, jak Góra Tabor, Nazaret, Kana Galilejska, Kafarnaum, Tyberiada.
Potem szli doliną Jordanu. Szli z biegiem rzeki. Skończyły się sady, zaczęły gliniaste wzgórza. Niejednokrotnie padało. - Ziemia coraz bardziej nasiąkała. To była bardzo typowa żyzna glina. Nigdzie nie spotkałem się z tym, żeby glina tak przyklejała się do butów, jak tam. Szło się w takim kopcu na butach. Można było je czyścić o kamień, ale po kilku krokach było to samo. Po dobrym kilogramie gliny na buta i cały czas szliśmy na takich poduszkach - opowiada ks. Lenartowicz.
W Jerozolimie dołączyli do grupy autokarowej z Kielc i wspólnie zwiedzali święte miejsca. Ale tutaj przekonali się, jak inaczej wygląda taka pielgrzymka. - Ze słuchawkami w uszach nawiedziliśmy Wieczernik na Syjonie, przeszliśmy Drogę Krzyżową, byliśmy w bazylice Grobu Bożego i w innych miejscach Jerozolimy. Ale to było coś jakoś innego niż wcześniejsze dni. Moi rycerze podchodzili do mnie i mówili: "Tu jest więcej robienia zdjęć i zwiedzania niż modlitwy". Uśmiechałem się, bo przecież w naszej grupie praktycznie każdy modlił się Nowenną Pompejańską. Cztery części Różańca każdego dnia. Było też dużo ciszy - wspomina ks. Wiesław.
Całość relacji z tej niezwykłej pielgrzymki w wydaniu papierowym "Gościa Radomskiego" nr 11 na 18 marca.