Idą za głosem powołania. Czują, że Bóg chce, by byli kapłanami.
W Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu do pierwszej tury egzaminów wstępnych przystąpiło 12 kandydatów. Zanim usłyszeli pytania od komisji egzaminacyjnej, obecnych powitał ks. prał. Jarosław Wojtkun, rektor WSD.
Jak zaznaczył, po raz pierwszy wszyscy mają okazję, aby się spotkać. - Egzamin wstępny jest poprzedzony indywidualną rozmową rozeznawczą z kandydatem. Rozmawiamy na temat motywacji powołania i jak sobie tę posługę kandydat wyobraża. Egzamin wstępny jest związany z wymogami KUL na Wydział Teologii, którego alumni są studentami - powiedział rektor.
Księża profesorowie, którzy zasiedli w komisji, to ks. prał. Jarosław Wojtkun, ks. prof. Wiesław Przygoda, ks. prof. Marek Jagodziński, wicerektor ks. prał. Jacek Mizak. Kandydaci odpowiadali na pytania dotyczące prawd wiary, historii Kościoła oraz prawd moralnych
- Mamy w pierwszej turze tylu kandydatów na pierwszy rok, co w roku ubiegłym (w drugim terminie doszło jeszcze 9 kandydatów). Jest pewna specyfika tej grupy. Za wyjątkiem jednej osoby to są tegoroczni maturzyści. Jest to też jakiś znak, że decyzje, którą młodzi ludzie odwlekają, uciekają przed głosem Bożego wezwania, ci młodzi ludzie podejmują natychmiast, tak jak natychmiast św. Józef wstał na głos Anioła - zauważa rektor. Jak dodaje, spostrzeżenia po rozmowach indywidualnych z kandydatami są takie, że każdy z nich przychodzi z motywacją głęboko zakorzenioną religijnie. - Czują, że Pan Bóg chce, by byli kapłanami. Nie zawsze potrafią nazwać to pragnienie, określić je, ale jest takie przeczucie, które być może w seminarium nabierze kształtu - bo od tego tu jesteśmy. Oni chcą spróbować, czy ten głos, który odczytują jako głos powołania Bożego, jest tym rzeczywistym - wyjaśnia ks. Wojtkun. Kandydaci, którzy zgłosili się i zostali przyjęci do WSD, przyjechali z różnych miejsc diecezji.
Pierwszym egzaminowanym kandydatem był Marcin Dębowski z parafii NMP w Sławnie koło Opoczna. - Trzeba było mieć wiedzę z zakresu szkoły średniej, ale była również potrzebna wiedza np. o św. Benedykcie. Gdybym na ten temat nie czytał, to bym nie odpowiedział na pytanie - powiedział. Marcin wyjawił, że jego decyzja o wstąpieniu do seminarium dojrzewała od dawna. - Bóg mnie tak prowadził, że im bliżej podjęcia decyzji, tym bardziej byłem utwierdzony w przekonaniu, że to jest moja droga i tego żąda ode mnie Bóg. Z Panem Bogiem nie ma się co kłócić, bo dobrze na tym nie wyjdziemy - podkreślił.