Pod hasłem: "Napełnieni Duchem Świętym" wyruszyła 40. Piesza Pielgrzymka Diecezji Radomskiej na Jasną Górę.
Wszystkie grupy tworzące dwie kolumny radomskie spotkały się na placu Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu. Zanim wyruszyły na pątniczy szlak, uczestniczyły we Mszy św., której przewodniczył bp Henryk Tomasik.
W homilii ordynariusz mówił, że w naszym życiu potrzebne są chwile głębokiego oddechu duszy, aby przeżyć bliskość Chrystusa. - Modlimy się o to, aby w czasie tej pielgrzymki towarzyszył nam Duch Święty, bo On jest źródłem takiego doświadczenia bliskości Chrystusa. Uświadamiamy sobie tę prawdę, że zostaliśmy napełnieni Duchem Świętym już w momencie chrztu św., a szczególnie w sakramencie bierzmowania. Otrzymaliśmy misję budowania Chrystusowego Kościoła, ale o tym zapominamy. Jednak Duch Święty jest bardzo delikatny. Nie działa, jeżeli człowiek Mu na to nie pozwoli. Potrzebne jest otwarcie umysłu i serca - powiedział.
Biskup Henryk mówił, że owocem działania Ducha Świętego będzie zaangażowanie pielgrzymów w tworzenie atmosfery wspólnoty. - Będziemy uczyli się wielkiej tajemnicy Kościoła, w którym piękną wartością jest współpraca wiernych świeckich i duszpasterzy. Będziemy uczyli się tajemnicy Kościoła, w której jest współpraca i poczucie odpowiedzialności za grupę, za całą pielgrzymkę, za całą diecezję. Owocem tego, że pozwolimy działać Duchowi Świętemu, jest bardziej dojrzała wiara i potem, po pielgrzymce, podejmowanie zadań wyrażających nasze poczucie odpowiedzialności za Kościół - mówił ordynariusz.
Biskup Tomasik powiedział też, że w tym roku pielgrzymi będą modlić się szczególnie za młodzież i ojczyznę. - W czasie pielgrzymki będziemy pamiętać o tych, którzy składali swoją ofiarę życia, często bardzo młodego, o duszpasterzach, którzy czuwali nad duchem narodu, o naszych twórcach, którzy pisali ku pokrzepieniu serc i o tych, którzy w rodzinach uczyli języka polskiego, modlitwy, mówili o historii, czuwali nad rodziną. Będziemy prosić o to, aby każdy Polak dobrze korzystał z daru wolności - powiedział.
Wanda Gotkiewicz z parafii MB Częstochowskiej w Radomiu pielgrzymuje już po raz 25. Pierwszy raz była w 1964 r. ubiegłego wieku. W kilka osób szli najpierw trzy dni do Studzianny, by tam przyłączyć się do pielgrzymki warszawskiej. - Pielgrzymka to niepowtarzalny czas, kiedy mimo zmęczenia czujemy się fantastycznie. Do szczęścia nie potrzebny jest nam ani dom, ani majątek. Mamy plecak i idziemy w Polskę. Oglądamy nasz kraj, kościoły, kapliczki. Spotykamy ludzi i możemy się z nimi modlić. Podczas modlitwy człowiek się nie spieszy. Nie czeka, kiedy się skończy Koronka do Miłosierdzia Bożego, Różaniec czy godzinki. Wejdzie wieczorem do kościoła, posiedzi, pomodli się, nigdzie się nie spieszy. Urzeka mnie ta atmosfera modlitwy, skupienia, radości - tłumaczy.
Pani Wanda przyznaje, że przez te lata pielgrzymka się zmieniła. - Dawniej ludzie wychodzili i klękali przez krzyżem, który był niesiony na czele pielgrzymki. Kiedyś byliśmy zdani tylko na to, co zabraliśmy z domu i na pomoc innych. Po drodze wyjadaliśmy ze wsi wszystko, co tylko było, a że nie starczało dla wszystkich, dlatego dzieliliśmy się tym, co mieliśmy. Dziś można wszystko kupić na trasie. Brakuje mi też bardzo tego, że dziś ludzie nie żegnają się przed przydrożnymi krzyżami - mówi.
Wanda Gotkiewicz pielgrzymki uwiecznia na fotografiach
Marta Deka /Foto Gość