– W moim życiu wszystko działo się nadzwyczajnie – mówi Zofia Sztachelska „Zośka”, dla której 2 października 1944 r. oznaczał zakończenie największego militarnego zrywu w okupowanej przez Niemców Europie – powstania warszawskiego.
Po 63 dniach powstańczej nierównej walki zganiano ludzi i przepędzano z Warszawy. Pani Zofia nosiła mundur i razem z powstańcami miała jechać do obozu. Wtedy ktoś dał jej starą kapotę, pod którą włożyła poduszkę, na głowie zawiązała chustę jak wieśniaczka. W przebraniu ciężarnej kobiety odnalazła rodziców i z nimi, innym transportem, trafiła na wieś, której nazwa już uleciała pani Zofii z pamięci. Wie, że było to gdzieś za Starachowicami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.