Wrócili z Panamy jako mała cząstka Kościoła. Niejeden tzw. komentator życia Kościoła pyta z przekąsem: "Cóż oni znaczą i co mogą, przecież jest ich tak niewielu?".
Po powrocie z Panamy rozmawiałem z bp. Piotrem Turzyńskim, biskupem pomocniczym diecezji radomskiej, który poleciał za Atlantyk z młodymi i był z nimi przez wszystkie 16 dni. Biskup Piotr jest absolutnie przekonany, że doświadczył wiosny młodego Kościoła.
Europa, szczególnie ta w zachodniej części, zdaje się chrześcijańsko umierać, często na własne życzenie. Ale w tę niby pustkę wpisuje się nowe zaproszenie, wezwanie, by stawić się w Lizbonie, w Portugalii, na Światowych Dniach Młodzieży za niespełna 3 lata.
Młodzi nas, dorosłych, często zaskakują. Oni nie kalkulują politycznie. Nie pytają o rankingi partii, o sondaże. Oni pozostają otwarci na orędzie o zbawieniu. Wielu, owszem, ulega medialnym przekazom o Kościele, który ponoć ich oszukuje, zniewala i zwodzi. Ale są także ci, którzy - wbrew modnym narracjom - ufają Kościołowi. I to oni są owym ewangelicznym zaczynem owej odrobiny ciasta, z którego wyrośnie piękny bochen Kościoła.