– Kościół na Białorusi przeżywa swoją wiosnę – mówi o. Valery Maziuk.
Wparafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Radomiu gościł o. Valery Maziuk, redemptorysta, misjonarz z Grodna. – Każdego roku gościmy misjonarzy. Nasi parafianie podczas spotkań z nimi mogą dowiedzieć się, czym żyje i jakie ma problemy ten sam Kościół w różnych miejscach świata. Nawiązuje się również wspólnota duchowa – łączność przez modlitwę. I jeszcze jedna rzecz. Poczytujemy sobie za łaskę od Pana Boga, że możemy służyć konkretną pomocą materialną z myślą o dziełach, które misjonarze prowadzą – opowiada proboszcz ks. Roman Majchrzyk.
Ojciec Valery, mówiąc o Kościele na Białorusi, powiedział, że przeżywa on swoją wiosnę. Bardzo wiele osób chodzi do kościoła, można przyznawać się do wiary. – Jako kapłani nie mamy niestety wstępu do szkół. Kiedy widzimy na parkingu parafialnym dziesiątki samochodów, bo przyjeżdżają rodzice i przywożą dzieci na katechezę, to serce się cieszy. Jest dla kogo być, żyć i jest komu służyć i dla kogo pracować – podkreśla redemptorysta. – Kapłan, który nie posiada obywatelstwa białoruskiego, co pół roku musi iść do urzędu i pokornie prosić o zgodę na kolejne pół roku pracy. Inna trudność to ubóstwo tego ludu. Aby podjąć jakąś inicjatywę duszpasterską, jako księża musimy szukać pomocy z zewnątrz, chociaż nasi parafianie, jak na swoje możliwości, dają bardzo wiele – mówi o. Valery.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się