W kościele św. Brata Alberta w Radomiu Małgorzata Nowak z zespołem wystąpiła dla wolontariuszy, ich podopiecznych i tych wszystkich, którzy wspierają dzieło.
Grupa Przyjaciele Bezdomnych zawiązała się przy parafii św. Brata Alberta w listopadzie 2017 roku. Około 40 wolontariuszy modli się za bezdomnych, spotyka się z nimi i stara się im pomóc, by zmienili swoje życie. Duchowo wspiera ich już ponad 1400 osób. Wielu wspiera ich też materialnie, dzięki czemu mogą też karmić swoich ubogich.
- Pani Małgorzata Nowak z zespołem zapragnęli zagrać dla nas, dla wolontariuszy, dla bezdomnych, którymi się opiekujemy, a którzy są już w takim stanie, że mogą przyjść, oraz dla wszystkich gości, którzy chcą wesprzeć dzieło Przyjaciele Bezdomnych. Wśród nas koncertu słuchali bezdomni i ubodzy, których karmimy w parku Tadeusza Kościuszki, także ci, którzy są w Domach Pomocy Społecznej czy schroniskach. Chcemy budować z nimi jak najlepsze relacje, żeby ci nasi przyjaciele chcieli żyć w trzeźwości, żeby powracali powolutku do społeczeństwa. Do swoich domów powróciło 5 osób. W Domach Pomocy Społecznej jest 7 panów, w schronisku - 3. Niektórzy są na etapie leczenia i w hostelach. Cieszy nas, że nie nudzą się w miejscach, w których przebywają, a my im możemy uatrakcyjnić czas - wyjaśnia ks. Daniel Glibowski, wikariusz w parafii św. Brata Alberta i opiekun grupy.
Po koncercie wszyscy spotkali się w kawiarence parafialnej. Tam można było złożyć ofiarę i kupić gadżety z logo dzieła i książkę "Głębia bezdomności". Dochód przeznaczony zostanie na wsparcie bezdomnych.
Autorką książki "Głębia bezdomności" jest wolontariuszka Marta Pawelczyk, która w dziele działa od początku. - Premiera książki była 14 kwietnia, w Dzień Ludzi Bezdomnych. Przy okazji święta Miłosierdzia Bożego chcieliśmy podkreślić ideę wolontariatu, służby i stąd kontynuacja promocji książki - wyjaśnia wolontariuszka.
Książka powstała z rozważań, które codziennie M. Pawelczyk zamieszczała na profilu facebookowym Przyjaciele Bezdomnych. Początkowo miały one przybliżyć osobom, które chciały się podjąć duchowej adopcji, postać bezdomnego, żeby pokazać, że jest to tak naprawdę normalny człowiek, tylko pogubiony, który potrzebuje modlitwy. Kolejne wpisy dotyczyły szukania powodów, dlaczego te osoby tracą dach nad głową, by zrozumieli, po co wolontariusze tak naprawdę im pomagają. Kolejne rozważania dotyczyły działalności grupy i towarzyszenia bezdomnym praktycznie w codzienności, bo często wolontariusze spotykają się z nimi nawet 3 razy w tygodniu. - Tak naprawdę ta książka jest taką drogą budowania relacji z drugim człowiekiem. Cieszy mnie, że się ukazała, tym bardziej, że jest cegiełką dla naszego dzieła. Ja nie zrobiłam tego dla siebie. Najbardziej cieszy mnie, że mogę wykorzystać swój talent i jednocześnie pomagać innym - mówi M. Pawelczyk.