To była pierwsza doraźna pomoc. Caritas zapowiada dalsze działania.
Ksiądz Antoni Koza, proboszcz parafii Jarosławice, opowiada, że wrócił na plebanię krótko po nawałnicy. - Nie miałem pojęcia, co się stało. I wtedy przyszła na plebanię pani sołtys, prosząc o folię - jeśli mam - by zabezpieczyć przed deszczem zerwane dachy. Zabraliśmy, co było, i udaliśmy się do gospodarstw dotkniętych nawałnicą. Gdy zobaczyłem, co się stało, po prostu chciało się płakać. Zaczęliśmy pomagać. Wtedy parafianie powiedzieli: „My tu będziemy ratować, co się da, a ksiądz niech wraca do kościoła i modli się, by przestało padać” - mówi ks. Koza.
Zdzisław Szambor, gospodarz z Jarosławic, jest pewien, że uratowało go wezwanie na obiad. - Obmurowywałem wtedy budynek gospodarczy. Żona Małgorzata zawołała mnie na obiad. Byłem w połowie obiadu, gdy to się wydarzyło. Jestem pewien, że gdybym nadal pracował, nie zdołałbym uciec. Uratowała mnie żona - opowiada.
Nad podradomskimi Jarosławicami, Krzyszkowicami i Młódnicami przeszła gwałtowna nawałnica, która wyrządziła szkody, na skutek których ucierpiały domy, budynki gospodarcze i uprawy. Wichura pozrywała dachy, uszkodziła samochody, zdewastowała sady i uprawy rolne.
Tak to tragiczne popołudnie wspominają mieszkańcy:
- Wtedy nie było mnie w domu. Zadzwoniła sąsiadka, zdenerwowana, a wręcz roztrzęsiona, i powiedziała o tym, co się stało. Nad naszymi obejściami przeszła trąba powietrzna. Sąsiadka mówiła, że początkowo myślała, iż to nadciągają krążące ptaki, ale potem okazało się, że to coś innego. Huk, ogromny wiatr. To było jakby lądował helikopter. Sąsiadka szybko zabrała dzieci do domu. Schowali się, by bezpiecznie przeczekać tę nawałnicę - opowiada Katarzyna Szmit z Jarosławic.
Pani Katarzyna jest wdzięczna mieszkańcom całej parafii. - Już do wieczora posprzątaliśmy ten ogromny bałagan. Zaangażowali się parafianie. To był znak naszej wielkiej solidarności. My, doświadczeni przez tę nawałnicę, jesteśmy pełni wdzięczności tym, którzy pospieszyli z pomocą - podkreśla.
Z pomocą w gospodarstwie państwa Kleczkowskich z Orzyszana na Mazurach przyjechał Mieczysław, ojciec Mariusza. - To był wręcz cud, że córka zdążyła wrócić do domu przed nawałnicą. To było dosłownie kilka minut, zanim córka weszła do domu i gdy bezpiecznie odjechał szkolny autobus - mówi pan Mariusz. W ich obejściu wichura zerwała dach na domu. Podniosła go i opuściła, ale skutki są dramatyczne, bo trzeba będzie dach domu budować od nowa. Kataklizm nie oszczędził budynków gospodarczych i uszkodził samochody.
Naprzeciw Kleczkowskich mieszkają bracia Walczakowie. Ich gospodarstwa także zostały dotknięte wichurą. - To były dosłownie minuty, a straty są takie, że trzeba będzie je odbudowywać miesiącami. Niedawno taki kataklizm dotknął nasz kościół, gdy wichura zerwała część dachu. W obliczu takich nieszczęść wielkie znaczenie ma solidarność mieszkańców. Gdy przyjechali do nas strażacy, którym jesteśmy wdzięczni za ofiarność, podziwiali to, że mieszkańcy miejscowości i okolicznych wiosek pospieszyli z solidarną pomocą - mówi Waldemar Walczak.
W parafii Jarosławice trwa porządkowanie. Potem przyjdzie czas na odbudowę. Na ten pierwszy etap z pomocą finansową pospieszyła radomska Caritas.
- Przyjechaliśmy do Jarosławic i na miejscowej plebanii rozpoczęliśmy wypłacanie doraźnej pomocy finansowej dla osób dotkniętych kataklizmem. Potem będziemy pomagać dalej. To po prostu nasze istotowe zadanie. Caritas przecież znaczy miłość. W ubiegłym roku pospieszyliśmy z podobną pomocą mieszkańcom parafii Grabowiec, gdy tam przeszła trąba powietrzna. Jesteśmy gotowi pomagać wszędzie tam, gdzie ludzie doznają cierpienia, i pomagać możliwie szybko - mówi Anna Lis, sekretarz Caritas Diecezji Radomskiej.
Radomska Caritas uruchomiła specjalne subkonto, na które można wpłacać pieniądze:
Caritas Diecezji Radomskiej
ul. Kościelna 5
26-604 Radom
Nr konta: 45 1240 3259 1111 0000 2989 1757 z dopiskiem "Trąba Jarosławice".