Wyższe Seminarium Duchowne w Radomiu kolejny raz przygotowało paczkę, a diakoni przekazali ją obdarowanym.
Na delegację radomskiego seminarium w centrum Jedlińsk koło Radomia czekali wolontariusze, na czele z liderką Agnieszką Miga. Opiekunką wybranej rodziny była wolontariuszka Iwona Filozof. - W tym roku widać, że rodziny, które wspieramy, to bardzo często osoby borykające się z problemami na skutek choroby. Tak jest również z rodziną wybraną przez seminarium. To małżeństwo, gdzie żona cierpi na epilepsję i chorobę dermatologiczną, a mąż stracił słuch. Wcześniej wiodło się im dobrze. Kłopoty przyszły wraz w chorobami. Do tego doszły trudności rodzinne. Zostali sami ze swymi problemami - mówi wolontariuszka.
Pani Iwona w Szlachetnej Paczce działa od 4 lat. - To niesamowite, gdy zawozimy paczki. Często płaczemy z obdarowanymi, ale są to łzy szczęścia. Oni są wdzięczni nie tylko za prezenty, ale też za to, że ktoś ich dostrzegł i zatroszczył się, spotkał się z nimi. My, wolontariusze, mamy z tymi rodzinami dłuższy kontakt. Nierzadko jest tak, że obdarowani włączają się potem w Szlachetną Paczkę i działają - mówi wolontariuszka.
W seminaryjną zbiórkę angażuje się cała społeczność: klerycy, pracownicy świeccy, wychowawcy i wykładowcy. Tradycją jest, że paczkę, a w istocie wiele paczek, pakują diakoni, najstarsi alumni. Oni także zawożą paczkę do siedziby rejonu, a stamtąd do wybranej rodziny. Towarzyszy im ktoś z zarządu, najczęściej rektor.
- Szlachetna Paczka to w naszym seminarium tradycja. Zbliża się grudzień, mobilizujemy się i jest efekt - mówi rektor ks. prał. Jarosław Wojtkun. Wyjaśniając sens tego działania, dodaje: - Św. Jan Paweł II powiedział, że życie ludzkie to przestrzeń obdarowywania się. Dzisiaj karierę robi słowo samorealizacja. Trzeba więc brać, to, co jest dla mnie jakoś użyteczne. Natomiast Jan Paweł II mówi coś innego: Jedyną przestrzenią rozwoju człowieka jest obdarowywanie. Mamy dawać siebie. I powiedział, że są takie obszary, gdzie to wzajemne obdarowanie ulega zagęszczeniu. To jest ten czas, kiedy zagęszcza się potrzeba, żeby klerycy pokazali, że to nie jest coś fakultatywne: możemy dać, możemy nie dać. Nie! To jest wręcz wpisane w DNA chrześcijaństwa. Mamy dzielić się tym, co mamy. To jest świadectwo istoty tego, w co i w Kogo wierzymy. Bóg się rodzi w sercach ludzkich także poprzez to, że dajemy coś nawzajem sobie z życzliwości. Nawet nie chodzi o rzeczy, choć to też, ale dajemy siebie. Myślimy o sobie nawzajem, jesteśmy za siebie odpowiedzialni. To jest także bardzo ważny aspekt formacyjny dla alumnów naszego seminarium, kapłanów jutra.