Ks. Marek Adamczyk, proboszcz parafii św. Jadwigi w Radomiu, pokonał koronawirusa. "Paradoksalnie przy niemal pustym kościele tworzyliśmy przez te dni bardzo żywą wspólnotę wiary, nie wirtualną, bo każdy z nas zamiast transmisji wolałby stanąć w kościele, ale duchową i modlitewną" - napisał na FB.
Duszpasterz wrócił do Radomia ze szpitala w Lublinie. Jeszcze jest w mieszkaniu na kwarantannie. O swym stanie zdrowia napisał na parafialnym profilu FB:
"Z wielką radością informuję, że właśnie wróciłem ze szpitala, lekarze określili mój aktualny stan jako »dobry«, ale zalecili, bym jeszcze przez dwa tygodnie pozostał w domu, biorąc systematycznie przepisane leki. Wszystko wskazuje na to, że w okresie, kiedy przebywałem na domowej kwarantannie i na początku pobytu w szpitalu przeszedłem chorobę określoną jako COVID-19. Wracam do zdrowia. Dziś nie mam żadnych objawów, aktualne wyniki testów są negatywne. Zgodnie z zaleceniami lekarzy pozostaję w domowej izolacji, by po krótkim czasie potwierdzić formalnie »bycie ozdrowieńcem«.
Pomimo trudności, które niesie choroba, był to dla mnie bardzo ważny i błogosławiony czas, doświadczyłem tyle troski, pomocy i życzliwości, że bardzo często byłem po prostu wzruszony i przejęty. Szczerze mówiąc, do tej pory nie znajduję odpowiednich słów, aby wyrazić swoją wdzięczność. Czasami my, księża, niesiemy swoją samotność, która jest wpisana w codzienność, ale podskórnie jest obawa o to, co będzie, kiedy przyjdzie choroba. Ostatnie tygodnie były dla mnie mocnym doświadczeniem, że w takich chwilach można być otoczonym niezwykle intensywną troską i modlitwą wspólnoty. Pamiętam, jak w szpitalu otrzymałem maila z rysunkami dzieci jednej ze wspólnot. Myślę, że nawet ojcowie, którzy mają kochające dzieci, rzadko przeżywają takie chwile, a w ostatnim czasie takich momentów w mojej codzienności było bardzo dużo.
Bardzo dziękuję za modlitwę. Fakt, że co kilka godzin różne osoby odmawiały w mojej intencji Koronkę do Bożego Miłosierdzia, Różaniec, modlitwę pompejańską, jest dla mnie powodem do wielkiej wdzięczności. W tym czasie spontanicznie zrodziła się wspólnota modlitwy, jej sensem nie była tylko modlitwa za proboszcza czy przyjaciela, ale powierzanie Bogu wszystkich, dla których ten czas był trudny. Paradoksalnie przy niemal pustym kościele tworzyliśmy przez te dni bardzo żywą wspólnotę wiary, nie wirtualną, bo każdy z nas zamiast transmisji wolałby stanąć w kościele, ale duchową i modlitewną. Dokładnie tydzień przed rozpoczęciem naszej kwarantanny odbyły się w naszej parafii wirtualne rekolekcje, temat jednej z konferencji brzmiał: »Bóg większy od lęku«. Dziś pewnie dodałbym jeszcze inny temat: »Miłość większa niż wirus«.
Zawsze marzyłem o skracaniu dystansu, budowaniu wspólnoty poprzez radość, uczestnictwo w sakramentach i wspólne przezwyciężanie różnych trudności. Ostatnie dni były dla mnie doświadczeniem takiego czasu, w którym ja sam niewiele mogłem dać, a otrzymałem bardzo dużo dobra i miłości. Choć nasza świątynia nie była w tych dniach - i chyba jeszcze nie będzie - wypełniona tak jak zwykle, to doświadczyłem mocnego Kościoła ludzi zjednoczonych w żarliwej modlitwie. Bardzo za to dziękuję i cały czas zastanawiam się, jak wykorzystać to doświadczanie w czasie, gdy wszystko wróci do normalności. W ostatnim okresie było we mnie dużo lęku o tych wszystkich, którzy mogli się zarazić poprzez kontakt z diakonem lub ze mną. Przed kwarantanną spowiadaliśmy, odwiedzaliśmy chorych, udzielaliśmy Komunii św., były sprawowane Eucharystie. Trudno nie odczytywać jako znaku Bożej Opatrzności i owocu modlitwy wielu osób faktu, że wiemy tylko o dwóch małżeństwach, które mogły się zarazić. Jedno z nich przeszło chorobę niemal bezobjawowo, drugie kończy właśnie hospitalizację. Modląc się za te małżeństwa dziękuję Panu Bogu, że nie było ich więcej. Pamiętam w modlitwie o Wszystkich, którzy borykają się jeszcze z chorobą, dla których czas izolacji i nowych obowiązków jest trudny, za wszystkich przeżywających lęk. Jeszcze raz za wszystko dziękuję".
Duszpasterz już widzi nowe praktyczne zadania, jakie stają przed parafią, stąd pisze: "Bardzo nas cieszy, że w kościele pojawia się coraz więcej osób. Uczestnictwo w Eucharystiach jest bezpieczne. Księża pilnują wszystkich wskazań związanych z bezpieczeństwem epidemiologicznym. Drzwi do kościoła prosimy pozostawiać otwarte, tak, by nie było potrzeby dotykania klamek. Pomiędzy nabożeństwami włączona będzie wentylacja kościoła".