Takie odczucie mogą mieć chyba tylko osoby, które pamiętają konklawe dające nam papieża Polaka Jana Pawła II.
W zakrystiach i salach katechetycznych (w szkołach nie było wtedy katechezy) wisiał zawsze portret urzędującego papieża. Więc jego twarz dawała się zapamiętać. I to raczej wszystko. No wiadomo było, że mieszka w Rzymie, że jest nieomylny i jest następcą św. Piotra. Poza tym był osobą raczej odległą dla - ośmielam się twierdzić - bardzo wielu katolików. O spotkaniu z papieżem trudno było marzyć, bo wyjazd do Włoch nie był wcale łatwą sprawą, a telewizja też nie kwapiła się w pokazywaniu Ojca Świętego, chyba że przy jakiejś nie lada okazji i to przez chwilę. Tak więc był sobie ten papież gdzieś tam daleko, daleko…
16 października 1978 roku dla nas Polaków wydarzył się cud, o którym chyba nikt nawet nie marzył. W kolejnym roku, w czerwcu, nasz papież Polak mówił do nas nie z watykańskiego okna, ale stojąc na polskiej ziemi. Nigdy nie zapomnę uczucia, jakie towarzyszyło mi, gdy uczestniczyłam w Mszy św. w Warszawie na ówczesnym placu Zwycięstwa i kiedy padły znamienne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”. To wtedy, w promieniach dość mocno grzejącego słońca, miałam właśnie taką myśl, że papież przestał być dla mnie człowiekiem z portretu w złotych ramkach. Stał się namacalny, był z nami i mówił do nas o tym, co nas boli, nas Polaków. Na radomskiej ziemi będziemy wspominać 4 czerwca wizytę św. Jana Pawła II. Ojciec Święty przybył do nas dzięki staraniom ówczesnego ordynariusza bp. Edwarda Materskiego. To było 29 lat temu. Wiał silny wiatr. Papież sprawował Mszę św. na radomskim lotnisku, poświęcił Wyższe Seminarium Duchowne, modlił się przy pomniku ludzi skrzywdzonych po robotniczym proteście w czerwcu 1976 roku. To było wielkie święto w Radomiu. Papieskie wizyty śledziliśmy, wpatrując się w ekrany telewizorów i wsłuchując się w radiowe przekazy. I mamy 2020 rok, ogłoszony przez Sejm RP Rokiem św. Jana Pawła II. U wielu ożywają wspomnienia, a wizerunek papieża Polaka zagościł na ściennych kalendarzach. To oczywiście nie wszystko, bo odbyło się i jest jeszcze zaplanowanych wiele wydarzeń w naszym kraju związanych ze św. Janem Pawłem II. Tylko czy to do nas dociera, tak do serca i umysłu? Nie chcę moralizować, ale jeśli polityk z pierwszych stron gazet zapytany, co zapamiętał z nauczania Jana Pawła II, radośnie odpowiada, że kazanie o kremówkach, to można tylko głęboko westchnąć.
Myślę, że warto przed rocznicą pobytu papieża Polaka na naszej radomskiej ziemi przypomnieć sobie, jakie miał do nas przesłanie, czy to w Radomiu, czy też w innych miejscach. Przynajmniej jedno! Choćby to, jakże mocne, właśnie z Radomia: "Czy jest taka ludzka instancja, czy jest taki parlament, który ma prawo zalegalizować zabójstwo niewinnej i bezbronnej ludzkiej istoty? Kto ma prawo powiedzieć: »wolno zabijać«, nawet: »trzeba zabijać«, tam, gdzie trzeba najbardziej chronić i pomagać życiu".
Zawsze można je przywołać, bo nigdy nie wiemy, czy nie przyjdzie nam znaleźć się w środku dyskusji, w której padną słowa, że ten papież nic nie zrobił i nic nie miał nam do przekazania. Wtedy nasza wiedza może okazać się na wagę złota. A swoją drogą warto, naprawdę warto zainteresować się, co ten święty zrobił dla nas Polaków i dla całego świata.
W tym miejscu muszę napisać, że jest bardzo wielu księży, sióstr zakonnych, ludzi świeckich, których wiedza o św. Janie Pawle jest imponująca. Do nich należy dołączyć autorów publikacji i książek. Warto skorzystać z ich wiedzy i czytać, czytać, czytać… zanim zacznie się dyskutować.