Z Radomia do sanktuarium w Błotnicy po raz 14. przeszła pielgrzymka mężczyzn.
Patrząc na ubiegłoroczne kalendarze, łatwo zauważyć, że nocna pielgrzymka mężczyzn wyruszyła z miesięcznym opóźnieniem.
- Sytuacja związana z epidemią koronawirusa rodziła wiele obaw i to fundamentalne pytanie: Czy w tym roku w ogóle uda się pójść? Ostatecznie udało się, ale tu przyszła nowa trudność: prognozy pogody. Zapowiadane burze sprawiły, że pytaliśmy o to, czy w ogóle ktoś się wybierze. Ale mężczyźni dopisali, bo to pielgrzymka dla twardzieli, jak kiedyś nazwał to pielgrzymowanie śp. abp Zygmunt Zimowski - mówi Marek Tyka, Rycerz Kolumba Rady 14004, która od początku organizuje pielgrzymkę, a który niebawem obejmie urząd Wielkiego Rycerza tej rady.
Z kościoła pw. MB Częstochowskiej na radomskim osiedlu Kaptur na nocne pielgrzymowanie wyruszyło niemal 200 mężczyzn. - To wyjątkowa manifestacja męskiej pobożności. Ona nie jest zimna, a swe ciepło pokazuje w jakiejś dyskrecji. W tym roku ta dyskrecja jest jeszcze większa, bo oprócz nocy dochodzą maseczki. I to pozwala mężczyznom jeszcze bardziej się otworzyć. To się dzieje na przykład podczas wspólnego Różańca, gdy faceci proszą o modlitwę, zdradzając często bardzo osobiste intencje i okoliczności pielgrzymowania - wyjaśnia M. Tyka.
Tegorocznej pielgrzymce przyświecało hasło "Wielka tajemnica wiary - Eucharystia daje życie". I właśnie Msza św. w błotnickim sanktuarium została zaplanowana jako zakończenie pielgrzymki. Po drodze zaplanowano odpoczynki oraz wspólny posiłek w Taczowie.
- Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w organizacji. Starostwo powiatowe w Radomiu zapewniło odblaskowe opaski, wsparło nas starostwo powiatowe w Białobrzegach, a także strażacy z Taczowa. Wszystkim z serca dziękujemy. Staraliśmy się przygotować wszystko według zaleceń sanepidu, by wszyscy wędrowali bezpiecznie. Zaplanowaliśmy kilka momentów obowiązkowej dezynfekcji rąk. Posiłek czy wydawanie kawy i herbaty też mają być wydawane w reżimie sanitarnym, a każdy uczestnik złożył osobiste oświadczenie, w którym deklaruje, że jest zdrowy i także jego najbliżsi nie mają oznak choroby - mówi Marek Tyka.
W grupie pielgrzymów byli nie tylko radomianie. Ze swymi pątnikami wędrowali ks. Wiesław Janowski z Kozienic i ks. Jacek Wierzbicki z Białobrzegów. Pielgrzymce przewodniczył ks. kan. Wiesław Lenartowicz, kapelan Rycerzy Kolumba, i proboszcz radomskiej parafii MB Częstochowskiej.
- Zebraliśmy się tutaj po raz 14. aby wspólnie w męskim gronie wędrować nocą do Matki Bożej Pocieszenia w Błotnicy. Każdego razu zanosiliśmy bieżące sprawy Kościoła, miasta i ojczyzny. Maryi składaliśmy to, co jest wartością naszego serca, to, co chcieliśmy przemieniać, ratować i naprawiać. I tak jest w tym roku. Ale w tym roku jest jeszcze inaczej. Pielgrzymujemy wbrew okolicznościom, jakie przyniósł koronawirus, wbrew wielu społecznym podziałom, by pokazać naszą jedność budowaną na wspólnej wierze, a jak się dziś okazało, także wbrew prognozom pogody. Kard. Stefan Wyszyński mówił, że Maryja z Jasnej Góry w świadomości narodu jest jakąś wieża, stanicą i twierdzą, gdzie dochodzimy do spokoju, rozwagi i rozumiemy ostatecznie nasze zadania. Wychodząc od Matki Częstochowskiej i idąc do tej samej Matki Pocieszenia nie musimy długo szukać odpowiedzi dlaczego tu jesteśmy. Módlmy się za ojczyznę i za rządzących. Polecajmy nasze rodziny, by respektowały chrześcijański system wartości i by były Bogiem silne. Módlmy się też za nas nocnych wędrowców, abyśmy nie stracili z oczu Bożej prawdy i miłości, i byśmy nie odstąpili od Tej, co otacza nas płaszczem opieki w każdym sanktuarium - powiedział ks. Lenartowicz.