Pijany kierowca zabrał mu marzenia i prawie zabił. Jest szansa, by choć częściowo wrócił do tego, co chciał w życiu robić.
Na internetowym profilu zrzutka.pl, wpisując: "Na rehabilitację i protezę nogi dla Seweryna Czajkowskiego", można pomóc jakimkolwiek datkiem. Ważna jest także każda modlitwa.
- Była taka noc, gdy po kolejnej operacji lekarze rozłożyli ręce i spodziewali się śmierci Seweryna. Rano przyszła poprawa. Ja to rozpatruję w kategoriach cudu, bo w intencji brata wiele osób trwało na modlitwie - mówi Adrian Czajkowski, kleryk II roku w radomskim Wyższym Seminarium Duchownym.
Na profilu społecznościowym o wsparcie prosi radomska oaza: „Z całego serca prosimy o wpłacanie datków dla naszego kolegi z oazy - Seweryna. Seweryn został potrącony przez pijanego kierowcę, wskutek czego stracił nogę. Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na protezę i rehabilitację. Jesteśmy z Tobą, Seweryn, i z Twoją rodziną!”.
O wypadku i długiej walce o życie Seweryna opowiada Adrian: - 23 października wieczorem w centrum Zakrzewa brat szedł z dwoma kolegami. Został potrącony przez pijanego kierowcę, który jechał także zbyt szybko. Brat doznał dodatkowych obrażeń jeszcze potem, na chodniku. Stan był bardo ciężki: obrażenia wewnętrzne, pęknięta nerka, podejrzenie martwicy jelit, uszkodzona wątroba. Trzy tygodnie przebywał w śpiączce. W tym czasie wykonano trzy operacje. Została amputowana noga. Najpierw poniżej kolana, a potem wdała się martwica i potrzebna była kolejna operacja i amputacja już na wysokości uda. Seweryn jest nadal na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w szpitalu na radomskim Józefowie. Wybudził się ze śpiączki. Zaczął mówić, zaczyna jeść. Trwa rehabilitacja.
Seweryn marzył o tym, by zostać pilotem samolotów pasażerskich. - Brat ma 22 lata. Ukończył Technikum Samochodowe w Radomiu w klasie o profilu technik lotniczy. Pracował jako mechanik lotniczy w firmie Lotami, prowadzącej serwis i mechanikę samolotów pasażerskich na Okęciu. Jego pasją od najmłodszych lat było lotnictwo. Piął się krok po kroku do marzenia, by zostać pilotem samolotów pasażerskich. Przeszedł kurs szybownictwa. Był na finiszu ukończenia pilotażu awionetki. Zdał egzamin teoretyczny, został mu praktyczny. Miał się odbyć tydzień przed wypadkiem, ale że lotnisko w Piastowie było zalane, został przełożony. Ubiegł go wypadek - opowiada brat.
Seweryna czeka bardzo długa i kosztowna rehabilitacja. By wrócił do sprawności, potrzebna jest proteza. - Jest taka, która umożliwi bratu w miarę sprawne chodzenie, może nawet, co potwierdzają piloci, latanie hobbystyczne, choć o tym zawodowym już nie ma co marzyć. Koszt to 200 do 300 tys. zł - mówi kleryk Adrian.
Gdy wydarzył się wypadek, wstrząsnęło to rodziną i znajomymi, w tym kolegami z seminaryjnego rocznika Adriana. On sam zaraził się koronawirusem i nie mógł nawet spotkać się z najbliższą rodziną. - Wiadomość o wypadku była dla nas szokiem. Dużo rozmawialiśmy z Adrianem, z racji pandemii najpierw telefonicznie. Wspieraliśmy go, jego brata i rodzinę modlitwą. Nadal to robimy. Bardzo prosimy, tak samo jak oazowicze, o wsparcie Seweryna datkami i modlitwą. Zbiórka potrwa jeszcze ponad dwa miesiące. Mam nadzieję, że uda się zebrać tę niebotyczną, ale potrzebną kwotę - podkreśla z ufnością w głosie Kamil Stachuczy, dziekan II roku radomskich kleryków.
Seweryn i Adrian wyrośli w oazie. Mają jeszcze 17-letnią siostrę. Adrian, zanim wstąpił do seminarium, chciał być piłkarzem, ale karierę przerwała kontuzja. Planował zostać zawodowym żołnierzem. Zdobył licencjat w Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. Pół roku przygotowywał się do służby zawodowej w obronie przeciwlotniczej. Ale wciąż wracał do niego głos powołania. Ostatecznie wstąpił do seminarium. Jak mówi, ma nadzieję, że Ten, który do niego mówił i pozwolił mu pokonać różne kryzysy, wesprze Seweryna i pozwoli mu zrealizować choć częściowo to, co chciał w życiu robić.