"To z ofiary naszych bohaterskich rodaków zrodziła się wolna Polska, która dziś z dumą czci ich pamięć, przywraca dobre imię i sprowadza do narodowego panteonu chwały" - napisał Wojciech Skurkiewicz.
Ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych wiąże się ściśle z dniem 1 marca 1951 roku.
W tym dniu, w więzieniu mokotowskim w Warszawie, odbyła się egzekucja członków władz konspiracyjnej organizacji „Wolność i Niezawisłość”. Wśród straconych byli przedstawiciele pokolenia, które kontynuowało walkę o niepodległą Polskę.
Polskie podziemie antykomunistyczne miało w swoich szeregach około 350 tys. członków, w tym około 20 tys. żołnierzy prowadziło walkę z bronią w ręku. Działali w osamotnieniu. Symboliczny koniec tzw. „żołnierzy leśnych” nawiązuje do śmierci Józefa Franczaka pseud. „Lalek”, który zginał 21 października 1963 roku.
W Radomiu obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych rozpoczęły się Mszą św. w kościele garnizonowym. Eucharystii przewodniczył ks. por. Karol Biegluk, pełniący obowiązki administratora Parafii Wojskowej w Radomiu.
- Żołnierze wyklęci, męczennicy nadziei - to legenda narodu walczącego o prawdę, honor i wolność. Wspominamy ich dzisiaj, pragnąc by byli dla nas wzorem miłości do Boga i ojczyzny, abyśmy tak jak oni, z odwagą i zaufaniem do Bożej opatrzności, potrafili zaśpiewać: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy! Jedną z najskuteczniejszych form kontynuowania żywej pamięci jest wspólna modlitwa, Msza św., na której się zgromadziliśmy - powiedział rozpoczynając Eucharystię ks. Biegluk. Następnie powitał obecnych w świątyni: przedstawiciel służb mundurowych, polityków, poczty sztandarowe, organizacje kombatanckie, przedstawicieli stowarzyszeń i instytucji.
Homilię wygłosił ks. ppor. Lech Gralak. - Gdy naszą zadumę kierujemy w stronę żołnierzy niezłomnych, chciałby człowiek zapytać, co właściwie jest w człowieku wiernym, który garnie się do świętych rzeczy i który ryzykując swoim własnym życiem, i wszystkim, co posiada, kładąc to na jedną szalę, stara się stanąć w obronie ojczyzny - zarówno w czasie pokoju i w czasie wojny. Swoim bohaterstwem, postawą, dając przykład, w jaki sposób należy prezentować siebie, by potem z godnością o nim wspominano. Ale nade wszystko, aby tę świętą matkę, jaką jest nasza ojczyzna Polska, żeby ją bronić. I cóż jest w człowieku, który ma w sobie tyle zła, który staje się zdrajcą narodu, który tych prawdziwych bohaterów głęboko chce zakopać, zniszczyć, oblać wapnem, żeby nic nie pozostało. Żeby potomni nie mieli najmniejszych szans, aby z godnością go pochować, jak bohatera - mówił ks. Gralak.
Kapłan zadał również pytanie, co jest takiego w człowieku, że poszedł z przestępcami spod znaku SB, którzy niszczyli prawdziwych bohaterów. Podkreślił również, że żaden mundur, nawet kapłański, nie chroni człowieka od zdrady. - Pochylając się nad setkami teczek, wśród takich współpracowników byli też duchowni. I to jest ból. Trzeba swoje życie, zwłaszcza przywdziewając mundur wojskowy, policyjny strażacki, harcerski, każdy - trzeba sobie uświadomić, że ten mundur zobowiązuje. I ci, którzy są bez munduru też muszą wiedzieć, że nie wystarczy być tylko politykiem. Trzeba być dobrym politykiem. Trzeba przestrzegać Bożego prawa, Dekalogu. Nic nie ujmować z Boskiego prawa, które broni człowieka przed złem - podkreślał ks. Gralak.
Eucharystii przewodniczył ks. por. Karol Biegluk.