Był katechetą, duszpasterzem akademickim prześladowanym przez służby bezpieczeństwa PRL, duszpasterzem ludzi pracy, cenionym spowiednikiem.
W kościele pw. Trójcy Przenajświętszej w Radomiu została odprawiona Msza św. za o. Czumę, jego rodzinę i za bliskich oraz wychowanków, którzy ufundowali tablicę pamiątkową poświęconą jezuicie. Na tablicy widnieje napis: "Pamięci o. Huberta Czumy SJ 02.11.1930 - 19.09.2019. Katechety i duszpasterza akademickiego prześladowanego przez służby bezpieczeństwa PRL. Wychowawcy młodzieży, kapelana więzienia, duszpasterza ludzi pracy, cenionego spowiednika oraz kapelana »Solidarności«, odznaczonego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Honorowego Obywatela Radomia. Wychowankowie".
Eucharystii przewodniczył superior o. Rafał Kobyliński SJ. - Był tym, który prowadził, przyjacielem. Dzisiaj gromadzimy się w murach tej świątyni, pragniemy utrwalić w sercach, ale i w kamieniu naszą wdzięczność i pamięć o o. Hubercie, który w trudnych chwilach również był wielkim darem dla nas, dla naszej ojczyzny, dla historii. Miał odwagę mówić prawdę, strzec jej w umysłach nas tu obecnych. Wielu ludzi go pamięta - powiedział, rozpoczynając Mszę św.
Homilię wygłosił o. Marek Wiloch SJ. - Gromadzi nas tu postać o. Czumy. Okazało się, że przez jego posługiwanie pojawiło się sporo ludzi, którzy byli znękani, porzuceni, jak owce niemające pasterza, może czasami i głodni, głodni prawdy, głodni świadomości, światła. I Bóg go postawił, jako tego pasterza, która rozdzielał Boże dary - mówił.
Kapłan przypomniał, że o. Hubert woził z sobą Najświętszy Sakrament. Zdarzało się, że mając go przy sobie, był świadkiem drogowych wypadków. Był to człowiek, który posługiwał w wielu miejscach i wszędzie tam zostawił cząstkę siebie do tego stopnia, że posługiwał w najtrudniejszych miejscach i w więzieniu.
- I po to jesteśmy tutaj, dziś powołani, by w tej podniosłej atmosferze przyłączyć się do grona ludzi, których ukształtował o. Hubert, ale jednocześnie pamiętać, że ukształtował nas wtedy, kiedy Bóg tego chciał. Wybrał nas i przeznaczył nas do tego, byśmy mieli życie, czyli żebyśmy miłowali. Kto nie miłuje, nie zna Boga. Dzisiaj próbuje się nam Boga zabrać, ale Bóg jest miłością, światłością i nie da się niczym jej zakryć. Żadne ludzkie działania temu nie przeciwstawią się. To, co jest zasiane w sercu, nadal będzie trwało, bo to nie jest nasze dzieło - zaznaczył kapłan.
Kończąc homilię, powiedział: - Ojcze nasz, Jezu, pozwól nam kontynuować dzieło, które jest od Ciebie i które jest prawością, które jest sprawiedliwością, bo powiedziałeś: "Starajcie się o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a wszystko będzie wam dodane". Myślę, że o. Hubert na pewno by to królestwo Boże ciągle głosił i dla niego pracował, i was, kochani, do tego zapraszał.
Tablicę pamiątkową, która znajduje się na jednym z filarów kościoła, poświęcił prowincjał o. Zbigniew Leczkowski SJ. Podziękował również za inicjatywę upamiętnienia w ten sposób o. Huberta w kościele w Radomiu. - Nie miałem okazji być z nim w jednej wspólnocie, ale pozostał mi w pamięci obraz człowieka, który był bardzo pogodny, otwarty na innych. Nie tylko głosił prawdę, nie tylko głosił Boga, głosił też dobro naszej ojczyzny, ale również był przy ludziach potrzebujących. Wspierał rodziny uwięzionych, internowanych. Tak zwyczajnie był z drugim człowiekiem - mówił prowincjał.
Wśród obecnych na uroczystości byli bracia o. Huberta - Andrzej i Benedykt. - Mogę powiedzieć, że jestem bezwstydnie dumny ze swojego brata - kochanego, mądrego, dzielnego, cierpliwego człowieka, który w najgorszych warunkach zawsze starał się głosić nieskażoną mowę Pańską - powiedział A. Czuma. Jak podkreślił, taka postawa narażała go na prześladowanie ze strony ówczesnego systemu, który chciał mieć władzę i niszczyć Boga w naszych sercach. - O. Hubert nigdy nie obcinał swojego duszpasterzowania o tematy, które wrogowie Pana Boga chcieli wyrugować, jak np. przerywanie ciąży na życzenie. Był bardzo pracowity, cały czas pogrążony w czytaniu potrzebnych mu do pracy duszpasterskiej książek, zawsze był przygotowany do kazania - przypomniał A. Czuma.
Pod słowami brata podpisał się B. Czuma. Dodał tylko: - Mieliśmy bardzo dobry kontakt. Bardzo się cieszę, że ksiądz w homilii zwrócił uwagę, co jest bardzo istotne, o czym wiem najlepiej z własnych obserwacji, że o. Hubert był człowiekiem, który nie opuścił nikogo, kto go zaczepił na drodze i poruszał go swoimi własnymi sprawami. On potrafił zaniedbać rozmaite terminy umów, spotkań po to, by cierpliwie wysłuchać człowieka. I tak było od jego najmłodszych lat z czasów kapłaństwa, aż do końca.