Ks. Wilk spod Kijowa: Jesteśmy przygotowani na wszystko

Kapłan z diecezji radomskiej na Ukrainie pracuje od 2004 roku. W obecnej sytuacji zadecydował, że zostaje ze swoimi wiernymi.

Ksiądz Krzysztof Wilk wspomina rok 1996. - Byłem wtedy wikariuszem na radomskim Gołębiowie, w parafii Chrystusa Króla. Przyjechał wtedy z Ukrainy z młodzieżą ks. Marcin Andrzejewski. Śpiewali taką piękną piosenkę "Boże, modlę się za Ukrainę". Śpiewali radośnie, dziękując za wolność i niepodległość. Dziś nadal śpiewamy tę piosenkę, ale w zupełnie innym kontekście. Dołączamy do niej suplikacje i modlitwę o pokój. Mocno wierzę w to, że będziemy ją znów śpiewać tak samo, jak wtedy, gdy usłyszałem ją po raz pierwszy - mówi ks. Wilk.

Duszpasterz pracował najpierw w Białej Cerkwi. Od kilku lat jest proboszczem trzech parafii: Taraszcze, Bogusław i Myroniwka. - To miasta mniej więcej wielkości Końskich czy Opoczna. Leżą około 120 km na południowy wschód od Kijowa. W tej chwili zdaje się, że nie są strategicznie ważne, ale… około 25 km od Myroniwki jest jednostka wojskowa ze składem broni i on już został zbombardowany. Poza tym u nas przebiegają szlaki komunikacyjne i liczymy się z tym, że tędy może przechodzić linia frontu - mówi ks. Krzysztof.

Opowiada, że nie widać jakiejś paniki, co nie znaczy, że ludzie czują się bezpiecznie. Widać kolejki przy aptekach, sklepach i na stacjach benzynowych.

- W kościołach już od dłuższego czasu trwamy na modlitwie o pokój. Otrzymałem już wiele telefonów z Polski z informacjami o modlitwie za nas. Bardzo za to dziękuję i opowiadam o tym parafianom. I proszę nadal o modlitwę za nas - mówi.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..