Po rocznej przerwie, spowodowanej pandemią, wrócono do pradawnej tradycji.
Widowisko pt. "Ścięcie Śmierci" swoim rodowodem sięga XVII wieku. Wywodzi się ono z obrzędów zapustowych i jest nadal kultywowane w Jedlińsku w niezmienionej formie. Jest ono formą teatru ludowego, w którym wszystkie role są zgodne z wielowiekową tradycją odgrywane przez mężczyzn. Obrzęd w XIX wieku w rymowany moralitet zapisał ks. Jan Kloczkowski, ówczesny proboszcz. I w tej formie jest grane do dzisiaj.
W zapustny wtorek (przed Środą Popielcową) mieszkańcy Jedlińska na Runku publicznie sądzą, skazują i ścinają Śmierć, dokonując tym samym rozrachunku ze złem. Przed radę miejską zostaje przyprowadzona Śmierć, która upiła się w Tocznem koło Jedlińska i zgubiła kosę. Śpiącą znalazł kościelny. Aresztowano ją i stawiono przed sądem i miejską radą. Za jej zbrodnie wyrok mógł być tylko jeden: ścięcie. Przy tej okazji główni aktorzy, a przede wszystkim kat, wygłaszają pouczające mowy, zachęcające do bogobojnego i uczciwego życia, połączonego z odpowiednim wychowaniem dzieci i młodzieży. Po wykonaniu wyroku, nieżywa Śmierć zostaje zawieziona na plebanię, gdzie proboszcz, po stwierdzeniu, że Śmierć nie żyje, podpisuje akt zgonu. Potem w Jedlińsku rozpoczyna się zapustna zabawa, a jej uczestnicy deklarują, że nazajutrz, w Środę Popielcową, stawią się w kościele i rozpoczną Wielki Post.
Postaci widowiska już od południa aż do północy rządzą niepodzielnie Jedlińskiem. W ubiegłym roku, z racji pandemii, widowisko nie odbyło się. W tym roku, z tych samych powodów, nie odbyły się imprezy organizowane przez szereg lat towarzyszące.
Podczas imprezy wręczono doroczną nagrodę, statuetkę jedlińskiego Raczka. Otrzymał go w tym roku Jan Marszałkiewicz, zasłużony dla miejscowości pedagog i mentor lokalnego sportu.