Team pomocy Ukrainie

Gdy po latach, kiedy będziemy opowiadali o tej wojnie, zapytają mnie dzieci: "A ty co robiłeś wtedy, tato?", będę mógł powiedzieć: "To, co było można i trzeba" - podkreśla jeden z członków teamu.

Na parkingu Centrum Młodzieży „Arka” w Radomiu przy ul. Kelles-Kauza w centrum miasta stanął transportowy bus. Rejestracja WR wskazuje na Radom, ale zamiast cyfr widnieje słowo POLSKA. To pojazd, który jakoś reprezentuje każdego z nas.

Mocno sfatygowany bus ma na sobie kurz i błoto ukraińskich dróg i pól. Na liczniku dziesiątki tysięcy przejechanych kilometrów, by dowieźć to, co ratuje życie i zdrowie. - Nie chcemy opowiadać o okrucieństwie, które tam zobaczyliśmy, bo najeźdźcy mścili się nawet na zwierzętach. Chcemy opowiadać o pomocy - mówi Dorota Koziarska, żołnierz i medyk w Ukrainie, a po tych słowach głos jej się łamie.

Każdy z nich czuł, że wobec rozpętanej wojny za naszą wschodnią granicą nie można siedzieć obojętnie. Działali najpierw indywidualnie. Potem sprzęgli siły. Mówią, że zgromadziła ich Boża opatrzność. - Myślę, że na naszej drodze to Najwyższy stawia ludzi, którzy potrafią się ze sobą porozumieć. Na samym początku każdy z nas działał w pojedynkę, ale nadszedł czas, że - gdy góra z górą się nie zejdzie - to jednak człowiek z człowiekiem tak. I w ten oto sposób poznaliśmy się z Jackiem (przyp. red. Jenżakiem), obraliśmy wspólny cel. Dołączył Karol Adamski wraz z Bernardem Wiśniewskim i jego fundacją Wielka Fabryka Fakturi, którzy już wcześniej prowadzili zbiórki i pomoc, która docierała do konkretnych osób, ale jeszcze nie na punkty zbiorcze. Jesteśmy ukierunkowani na konkretną pomoc. Działamy po tej stronie granicy, natomiast największą robotę wykonuje Jacek, jadąc w głąb Ukrainy. Żeby dostarczyć towar tam, gdzie inni nie potrafią, poznał i dotarł do ludzi wielkiego serca i zaangażowania, którzy się kulom nie kłaniają. A są to także dziewczyny, które są dzisiaj z nami - mówi Arkadiusz Kowalik, koordynator do spraw organizacji produktów z Polski do Ukrainy.

Nie kryją swoich imion i nazwisk, choć zdają sobie sprawę z ryzyka. Mówią mniej o Ukraińcach, z którymi współpracują, o konkretnych miejscach. Nie chcą dawać wskazówek wrogowi, który czuwa.

W efekcie powstała grupa "Team pomocy", która działa z polskiej i ukraińskiej strony. Produkty są zbierane w Polsce i trafiają bezpośrednio na Ukrainę. Ważnym magazynem jest ten w radomskiej "Arce" na Starym Rynku.


Więcej w wydaniu papierowym "Gościa Radomskiego AVE" nr 2 na 15 stycznia 2023 roku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..