Kolejny raz dwaj radomscy księża pojechali w Wołyńskim Rajdzie Motocyklowym.
To już 11. rajd szlakiem polskich śladów na Wołyniu, cmentarzy, spotkań z tamtejszymi mieszkańcami, zarówno Polakami, jak i Ukraińcami, ale także pamięci o zbrodni sprzed 80 lat. A na to wszystko nakłada się brutalna wojna, jaka od ponad roku dzieje się za naszą wschodnia granicą. Nowością tegorocznego rajdu jest także znaczne wydłużenie jego trasy do ponad 3 tys. km: z Polski do Ukrainy, do Rumunii i Mołdawii, by znów wrócić do Ukrainy, jak każdego roku do Łucka. Wybór tego miasta, jako celu, nie jest przypadkowy. To miasto, nieco większe od Radomia, leżące na północ od Lwowa, jest siedzibą władz obwodu wołyńskiego. Jest stolicą rzymskokatolickiej diecezji należącej do metropolii lwowskiej.
Rajd organizuje Stowarzyszenie Wołyński Rajd Motocyklowy z siedzibą w Kazimierzu Dolnym, na czele z Henrykiem Kozakiem, jego prezesem i duszą przedsięwzięcia. Wcześniej odwiedzali miejsca pamięci, czyścili zarośnięte groby i cmentarze, odnowione groby opasywali biało-czerwonymi wstęgami. Spotykali się także z miejscową ludnością, modlili się w tamtejszych kościołach. Często towarzyszyli im ukraińscy motocykliści, z którymi modlili się przy miejscach upamiętniających tych, którzy po 2014 roku zginęli w walkach z Rosjanami w Donbasie.
- Obecnie formuła naszego rajdu się zmieniła. To już nie jest tylko oddawanie pamięci. W tym roku obchodzimy 80. rocznicę rzezi wołyńskiej. Ale pamiętamy również o tych, którzy od ponad roku walczą, mierząc się z pełnoskalową wojną z rosyjskim najeźdźcą - mówi H. Kozak.
W rajdzie, jako kapelani, kolejny raz wzięli udział dwaj księża z diecezji radomskiej: ks. Ireneusz Chmura, proboszcz parafii Kaszów, którego dziadkowie ze strony mamy uciekli przed pogromem z Wołynia, oraz ks. Sławomir Molendowski, proboszcz parafii Brzóza. Ten ostatni dzieli się wrażeniami:- Spotykamy się z ogromną wdzięcznością wobec Polaków ze strony zwyczajnych Ukraińców za wszelką pomoc, a przede wszystkim za przyjęcie uchodźców. Stąd kiedy widzą polskie znaki na motocyklach, pozdrawiają nas na różny sposób - migają światłami, trąbią, machają rękoma. Dużo życzliwości doświadczamy od zwyczajnych ludzi na ulicy i nie tylko, bo chociażby w razie problemów technicznych czy awarii, chętnie służą pomocą. Duszpasterz opowiada również o okolicznościach, związanych z wojna. - O tym, że trwa wojna, świadczą ustawione wokół miejscowości posterunki kontrolne z blokadami, z uzbrojonymi w karabiny żołnierzami. A ci, widząc motocykle z Polski traktują je z życzliwością, pozwalając spokojnie przejechać i kontynuować drogę. Obok tego ludzie w Ukrainie próbują normalnie żyć, mimo że przyzwyczaili się do pewnych elementów wojny, jak choćby alarmy bombowe, których również doświadczyliśmy w czasie noclegów - mówi ks. Molendowski i wskazuje na sprawy, które wymagają wspólnego przepracowania: - Smuci powtarzana przez niektórych Ukraińców narracja, o tym, że to Moskale przebierali się za Ukraińców i mordowali Polaków na Wołyniu. A taką opowieść usłyszeliśmy na przykład od zakrystianina w jednym z monastyrów. Pomyślałem wtedy o słowach Pana Jezusa, że to prawda nas wyzwoli. A celem stowarzyszenia Wołyński Rajd Motocyklowy są słowa: Nie o zemstę chodzi, lecz o pamięć o tych, którzy spoczywają na Wołyniu. I w tym celu pojechaliśmy, w 80. rocznicę tych tragicznych wydarzeń - dodaje ks. Molendowski.
O ostatnim odcinku rajdu, trasie do Łucka, mówi ks. Ireneusz Chmura: - Jechaliśmy do Szaróweczki, polskiej parafii. Na stacji benzynowej spotkaliśmy Radosława Zmitrowicza, biskupa pomocniczego diecezji w Kamieńcu Podolskim. To nasz krajan, który pochodzi z Kozienic. Już w poprzednich latach spotykał się z uczestnikami rajdu. W Szaróweczce wzięliśmy udział w odpustowej Mszy św., podczas której bp Radosław udzielał sakramentu bierzmowania. Zostaliśmy ugoszczeni przez proboszcza, ks. Andrzeja Kinowskiego i jego fantastycznych parafian. Ksiądz biskup zapowiedział, że kolejny raz weźmie udział w Mszy św. w katedrze w Łucku, która tradycyjnie kończy nasz rajd - mówi ks. Chmura.
Gdy rozmawialiśmy, kapłan jeszcze nie miał pojęcia, że w tej Mszy św. wezmą także udział prezydenci Polski i Ukrainy. Potem przysłał nam wymowne zdjęcie.
Prezydenci Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski w katedrze w Łucku.Więcej w wydaniu papierowym "Gościa Radomskiego AVE" nr 28 na 16 lipca.