Uczestniczyli w nich młodzi z parafii Matki Bożej Królowej Świata w Radomiu, w której posługują księża filipini.
Wyjazdy od wielu lat organizuje ks. Ireneusz Gizan COr. W tym roku w zastępstwie z młodymi do Bańskiej Wyżnej pojechał ks. Karol Warchoł COr. Oazowicze każdy dzień rozpoczynali jutrznią.
Codziennie uczestniczyli w Mszy św. i spotkaniach z animatorami, na których zgłębiali i rozważali Księgę Wyjścia. - Mogliśmy także dzielić się naszymi świadectwami czy przemyśleniami na temat wiary. Istotnym punktem był też namiot spotkania, czyli rozważanie wybranych fragmentów Słowa Bożego w samotności i ciszy. Często, aby zrozumieć przekaz danego tekstu, czytałam go po kilka razy, ale gdy już zaczynałam rozumieć, co Bóg pragnie przekazać mi, zawsze byłam w szoku jak idealnie słowa odpowiadają sytuacji w moim życiu. Wielu osobom ta forma modlitwy dawała spokój wewnętrzny i była w pewnym sensie formą medytacji, czym dzielili się z resztą grupy przedostatniego dnia oazy, gdy dzieliliśmy się wspólnymi przeżyciami - wyjaśnia Ania Szczepanowska, która do oazy przy kościele MB Królowej Świata należy od 4 klasy szkoły podstawowej i co roku jeździ na rekolekcje wakacyjne.
Na oazie przeżyli również exodus czyli wyjście Izraelitów z niewoli Egipskiej. - Rozpoczęliśmy go zjedzeniem baraniny z niekwaszonym chlebem i gorzkimi ziołami. Całe przejście zajęło nam około 4 godzin, a było to
Na koniec każdego dnia uczestniczyli w wieczorach pogodnych, wtedy mogli się jeszcze bardziej zintegrować.
Młodzi wędrowali również po Tatrach. Byli nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, zatrzymali się w schronisku Murowaniec. Zdobyli też Czerwone Wierchy.
- Po powrocie do domu z oazy czuję ogromne pragnienie Boga. Przed wyjazdem potrzebowałam wrócić i zbliżyć się do Niego, nabrać na nowo sił i energii, które w zgiełku codziennych obowiązków, nauki i spraw prywatnych zaczęły gdzieś słabnąć. Teraz czuję większy spokój wewnętrzny i potrzebę uczestniczenia w Eucharystii nie tylko w niedzielę, ale też w tygodniu. Inni młodzi ludzie może i patrzą na to ze zdziwieniem i lekkim przymrużeniem oka, ale dlatego, że nie zaznali jeszcze spokoju ducha i miłości jaką darzy nas Bóg, a której można jeszcze bardziej doświadczyć przy pomocy wspólnoty - opowiada Ania.
Więcej w wydaniu papierowym "Gościa Radomskiego AVE" nr 31 na 6 sierpnia.