- Praca barokowych artystów miała imitować trójwymiarową kopułę, która miała oszukać widzów - mówi Eliza Buszko. Zakończył się pierwszy etap prac konserwatorskich szczytu północnego kaplicy św. Anny w zespole klasztornym bernardynów w Radomiu.
Efekty prac konserwatorskich przedstawiono 9 listopada. Zgromadzonych przywitał gwardian o. Juniper Ostrowski. Ksiądz Michał Krawczyk, diecezjalny konserwator zabytków, przypomniał, że zespół klasztorny bernardynów jest jedynym w Radomiu i na ziemi radomskiej pomnikiem historii. - Dlatego wszelka troska i działania zmierzające do uczynienia z niego miejsca wyjątkowego są rolą ojców bernardynów, diecezji radomskiej i przyjaciół tego miejsca. Tych wszystkich prac nie byłoby, gdyby nie dobra współpraca z wieloma osobami i instytucjami, i za to chcemy dzisiaj podziękować. Prace trwały od kilku miesięcy. Jeszcze dużo przed nami, ale cieszymy się z prac konserwatorskich prowadzonych w tym roku, bo one pozwalają nam dostrzec, że ten obiekt pozostaje dla nas niespodzianką. Mamy nadzieję, że jeszcze wiele ciekawych rzeczy tutaj odkryjemy - mówi ks. Krawczyk.
Prace konserwatorskie prowadziła Eliza Buszko, która powiedziała, że późnogotycka kaplica św. Anny przy kościele bernardynów powstała pod koniec XVI w., ale szczyt w formie iluzjonistycznej pseudokopuły na tamburze badacze datują na XVII wiek. - Jest to obiekt wyjątkowy. Chociaż konsultowaliśmy się z różnymi historykami sztuki, badaczami architektury, nie znaleźliśmy jeszcze takiej prostej analogii. Rzeczywiście szczyt tej kaplicy wzoruje się na renesansowych kaplicach kopułowych, ale dlaczego w Radomiu powstał pomysł, żeby kaplicy nie budować od nowa, tylko stworzyć szczyt innymi metodami plastycznymi przy pomocy sztukaterii i polichromii, tego nie wiemy, ale rzeczywiście jest to obiekt wyjątkowy. Wydaje się, że jest tylko i wyłącznie w Radomiu - mówiła E. Buszko.
Przed konserwacją cała powierzchnia szczytu kaplicy zasłonięta była współczesnymi, cementowymi tynkami i białą farbą. - Nasze badania konserwatorskie, odkrywki, znaleziska były dla nas ogromną niespodzianką. Widzieliśmy w ubytkach, że są tam tynki cementowe bardzo twarde, ale nie wiedzieliśmy, czy pod spodem są fragmenty tynków oryginalnych. Były ogromna radość i zaskoczenie, bo znaleźliśmy na kopule fragmenty czerwonej iluzjonistycznej dachówki, w płycinach latarni tralki, ale znaleźliśmy też dekorację w obrębie pseudotamburu. Musieliśmy zrewidować nasze projekty. Mam nadzieję, że prace będą kontynuowane w przyszłym roku. To, co teraz możemy zobaczyć, to jeszcze nie jest efekt docelowy, o który nam chodzi. Jeszcze nie jest zgodny z pomysłem twórców, budowniczych i fundatorów, ale już można sobie wyobrazić ich zamysł. Praca barokowych artystów miała imitować trójwymiarową kopułę, która miała oszukać widzów. Chciałam podkreślić, że Radom ma rzeczywiście wyjątkowe dzieło - podkreśla E. Buszko.
Wykonawcą prac była Firma Konserwatorska Piotr Białko Zabytki Malarstwa Rzeźby Architektury z Krakowa. Prace kosztowały ponad 600 tys. zł.. Współfinansowane były przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i Samorząd Województwa Mazowieckiego.
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Marta Deka /Foto Gość