- Nie potrzeba nam wojny, żeby powtórzyć Katyń! - mówił ks. ppłk Łukasz Józef Hubacz, proboszcz parafii wojskowej w czasie obchodów Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Msza św. była celebrowana w kościele garnizonowym w Radomiu. Wcześniej złożono kwiaty przed kamieniem pamiątkowym przy dębach pamięci, posadzonych w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej na pl. ks. Zdzisława Domagały oraz przed Pomnikiem Katyńskim na cmentarzu przy ul. Limanowskiego.
Ksiądz Hubacz, witając zgromadzonych w kościele mówił, że dzisiaj przywołujemy miłosierdzia Bożego dla ofiar zbrodni katyńskiej. Mówił, że mamy świadomość, że wraz z polskimi oficerami, funkcjonariuszami, urzędnikami i duchownymi chciano pogrzebać wartości, którymi oni żyli, abyśmy my mogli żyć.
W homilii przypomniał z kolei, że nie potrzeba nam wojny, żeby powtórzyć Katyń. – Możemy go sobie fundować sami każdego dnia. Katyń, którego symbolem nie jest już strzał w tył głowy, ale atak na wartości. Można fundować Katyń i to w białych rękawiczkach, odzierając i zgadzając się na zacieranie znajomości historii, życie bez Chrystusa i Jego Ewangelii, bez Kościoła, byle dostępne były wszelkie używki i możliwości dostępu do nich. Tak robili z nami okupanci. Tak robili zaborcy. Dawali coś, a zabierali więcej. I tak dokonuje się Katyń otumanienia. Ludzie się cieszą i biją brawo. Papież Jan XXIII mówił, że człowiek odłączony od Boga i wartości, od korzeni i historii, staje się straszny dla siebie i innych – mówił proboszcz parafii wojskowej w Radomiu.
Wśród uczestników obchodów była Małgorzata Zielińska ze Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 i Rodzina Katyńska. – Rocznica zbrodni katyńskiej ma dla mnie ogromne znaczenie. Mój dziadek Stanisław Jałowski był oficerem policji i zginął w Ostaszkowie. Miał sześcioro dzieci, z czego dwoje wciąż żyje. Jest pochowany w Miednoje. Zginął mając 42 lata. Byłam tam dwukrotnie. Zawsze chciałam poznać dziadka. Kiedy byłam w liceum, zbrodnia katyńska była tematem tabu. Babcia po wojnie szukała swojego męża przez Czerwony Krzyż. Jestem dumna z tego, że możemy czcić pamięć pomordowanych – mówiła M. Zielińska.
Przed liturgią obchody miały miejsce m.in. przed Pomnikiem Katyńskim na cmentarzu przy ul. Limanowskiego. Prezydent miasta Radosław Witkowski mówił, że prawda o zbrodni katyńskiej przez całe dziesięciolecia była zakłamywana, a w czasach komunizmu wręcz bezlitośnie tępiona. – Po okrutnych mordach zacierano ślady, nie dopuszczając, by w jakikolwiek sposób o nich mówiono publicznie, a tym bardziej, by nie nauczano na lekcjach historii. Mimo to pamięć o zbrodni katyńskiej, o dramacie tysięcy polskich rodzin, przetrwała. Dziś wielkim zobowiązaniem dla kolejnych pokoleń jest troska o to, by pamięć o tamtych wydarzeniach była wiecznie żywa – mówił prezydent Witkowski.
Wiosną 1940 roku sowiecka policja polityczna wymordowała ok. 22 tysiące Polaków. Było wśród nich 14,5 tysiąca jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz ponad 7 tysięcy więźniów aresztowanych w okupowanej przez Związek Sowiecki, wschodniej części Polski. Z rąk Sowietów zginęli oficerowie, podoficerowie oraz szeregowi Wojska Polskiego, a także naukowcy, lekarze, inżynierowie, prawnicy, nauczyciele, urzędnicy państwowi, przedsiębiorcy czy przedstawiciele wolnych zawodów. Wśród ofiar znalazło się także około sto osób pochodzących z Radomia i co najmniej drugie tyle z regionu radomskiego.
W obchodach udział wzięli m.in. posłowie Anna Kwiecień i Marek Suski.