Można tam spotkać ludzi Kościoła z różnych wspólnot, miejsc i środowisk. Wszyscy w imię Jezusa idą na festiwal po to, żeby głosić Dobrą Nowinę. Ewangelizatorzy mogą się zgłaszać na stronie internetowej Przystanku Jezus do 30 czerwca.
Ksiądz Piotr Gruszka jest wiceprzewodniczącym Katolickiego Stowarzyszenia w Służbie Nowej Ewangelizacji "Wspólnota św. Tymoteusza", organizatora Przystanku Jezus. Mówi, że w tym roku, jeżeli Pan Bóg pozwoli, ta ogólnopolska inicjatywa ewangelizacyjna odbywać się będzie po raz 24. - od 29 lipca do 3 sierpnia.
- Mówię, jeżeli Pan Bóg pozwoli, bo o ile ludzie chcą się angażować w ewangelizację, przyjeżdżać na przystanek i głosić Ewangelię wśród uczestników festiwalu rockowego, o tyle, niestety, my od strony organizacyjnej mamy potrzeby finansowe. Jest to dosyć duże wyzwanie. W tym roku nie mamy dotacji ani środków zewnętrznych. Usiłujemy swoimi siłami zebrać pieniądze. Prowadzimy zbiórkę przez stronę internetową wydarzenia - mówi kapłan.
Ewangelizatorzy trzeci rok korzystają z ośrodka księży salezjanów, ponieważ Pol’and’Rock Festival odbywa się na lotnisku w Trzcińcu w gminie Czaplinek. - Tam mamy swoją bazę, przeżywamy też rekolekcje. W tym roku poprowadzi je bp Artur Ważny, który jest od niedawna przewodniczącym Zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji. Ich temat: "Wyprowadzę was do kraju waszego i poznacie, że Ja jestem Pan" wpisuje się w to, co w ostatnich latach robimy. Mowa o samotności, o pogubieniu, o powrocie do Kościoła, do Boga. Już drugi rok zapraszamy specjalistów z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, czyli ludzi, którzy zajmują się tematyką samobójstw i wszystkim, co z tym związane - profilaktyką, rozpoznawaniem - opowiada ks. Gruszka.
Ewangelizatorzy mogą się zgłaszać na stronie Przystanku Jezus do 30 czerwca. Z naszej diecezji w ubiegłym roku ewangelizowało 16 osób. Większość przed podjęciem decyzji obawia się, czy będą potrafili rozmawiać i wystarczy im argumentów. - Ja też miałem obawy, kiedy jechałem po raz pierwszy na przystanek 10 lat temu jako diakon. Okazało się, że strach nie był potrzebny, bo tym ludziom nie o argumenty chodzi. Im chodzi o to, żeby byli wysłuchani. Bardzo często te rozmowy rozpoczynają się od jakichś żalów, od wyrzucenia z siebie pretensji do Kościoła, do Boga. Kiedy ich wysłuchamy, nierzadko spotkanie kończy się modlitwą, spowiedzią i pięknymi nawróceniami - mówi ks. Piotr.
Wychodzą do ludzi, by mówić im o Panu Bogu. Archiwum ks. Piotra Gruszki