Przed mieszkanką Sokolnik Mokrych w powiecie przysuskim ok. 900 kilometrów. W trasę wyruszyła 7 lipca. Dzisiaj jest w okolicach Sieradza. Robi to, bo chce pomóc Stasiowi Zielińskiemu, który cierpi na postępujący zanik mięśni.
Ewa Maciejczyk, bo o niej mowa, do tej pory przeszła 460 kilometrów. Opowiada, że pomysł zrodził się w czasie podobnej wyprawy sprzed dwóch lat, kiedy szła w intencji pokoju w Ukrainie. – Pomyślałam, żeby ten trud i radość z osiągniętego celu nie były tylko moim udziałem, ale żeby ktoś inny coś z tego miał. Ta myśl chodziła ze mną nieprzerwanie, aż poznałam przypadek choroby Stasia – powiedziała uczestniczka wyprawy.
Akcja wsparcia dla Stasia Zielińskiego prowadzona jest w internecie. – Chcę, aby o jego chorobie usłyszała cała Polska, od Helu po Giewont. W trakcie wyprawy trwa zrzutka pieniędzy. Cieszę się, że są ludzie, którzy za każdy kilometr, który przejdziemy, chcą przekazać wsparcie finansowe – powiedziała E. Maciejczyk.
Chłopiec cierpi na rzadką chorobę genetyczną, która objawia się postępującym zanikiem mięśni. Dotyczy tylko chłopców i do niedawna nie było dla niego ratunku. Rok temu została zatwierdzona pierwsza na świecie terapia genowa. Został on zakwalifikowany, jednak barierą jest cena leczenia, która wynosi 15 mln zł. Tyle kosztuje jeden zastrzyk, który może zmienić życie Stasia.