Ks. Krzysztof Kwiatkowski, wikariusz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Radomiu, pielgrzymował szlakiem św. Jakuba z Porto do Santiago de Compostela.
Ksiądz Krzysztof zapragnął wyruszyć w drogę 10 lat temu, gdy obejrzał film "Droga życia". - Pomyślałem sobie, że chyba chciałbym wyruszyć na camino. Jednak ciągle coś się działo, ktoś miał ze mną iść, a nie poszedł. W tym roku ta droga mocno mnie wzywała - mówi ks. Kwiatkowski.
Kapłan wyruszył z Portugalii z Porto. Droga liczyła
Starsza pani, Włoszka, w albergue powiedziała mu, żeby sobie odpuścił, bo noga nie wygląda za dobrze. Ks. Krzysztof odpowiedział, że musi iść, bo ma intencje. Wtedy usłyszał: "Jak skończysz tę drogę, to zostaniesz księdzem". - Odpowiedziałem tej pani, że jestem księdzem. Potem pomyślałem, a może w tym była jakaś mądrość, żeby na nowo, jeszcze raz odkryć piękno kapłaństwa - przyznaje ks. Kwiatkowski.
Na trasie spotkał wielu ludzi, z niektórymi się zaprzyjaźnił. Spotkał brata Carlosa, młode małżeństwo z Polski. Od pierwszego dnia pielgrzymki jego drogi przecinały się z drogami braci pochodzących z Wenezueli. - Oni są bardzo pobożni. Ostatniego dnia na lotnisku podarowali mi flagę, którą zabrali z kraju, kiedy musieli emigrować. Dla mnie to był piękny gest z ich strony. Powiedzieli, że nie mają nic cenniejszego, co mogliby mi podarować za dar przyjaźni i wspólne modlitwy - mówi ks. Kwiatkowski.
Szlak nadbrzeżny, który wybrał ks. Krzysztof, jest przepiękny. Idzie się wzdłuż oceanu, są góry, pagórki, lasy, pola, winnice, piękne budynki, kapliczki.
- W czasie wędrówki jest czas na to, żeby się pomodlić, porozmyślać, pobyć z własnymi myślami, zmierzyć się ze sobą. Uczymy się pewne rzeczy zostawiać za sobą, nie wracać już później do tego, a jeśli się wraca, to z Panem Jezusem - przekonuje kapłan.
Pielgrzymi wchodzący na plac przed katedrą św. Jakuba odczuwają ogromną radość. - Ja też czułem radość, ale jakiś niedosyt, niby satysfakcja, że mi się udało, ale też smutek, że droga się kończy. W Porto wziąłem kamyk, symbol pielgrzyma, napisałem kartkę z intencjami. Pomyślałem, że doniosę go, choćby nie wiem co się działo. Wrzuciłem go do oceanu. Powiedziałem, teraz Panie Boże ty się resztą już zajmij. Ja zrobiłem swoje, reszta w Twoich rękach - mówi ks. Kwiatkowski.
Ksiądz Krzysztof poleca wszystkim tę drogę. - Tam człowiek naprawdę sobie ze wszystkim poradzi. Samemu decydujemy, ile kilometrów dziennie pokonujemy, jak długa będzie to droga. Camino ma to do siebie, że jeżeli człowiek chce iść sam, to jest sam. Jeżeli czuje potrzebę przejścia jakiegoś odcinka z kimś, to zawsze się jakaś osoba znajdzie - zachęca do pielgrzymowania.
Więcej w papierowym wydaniu AVE Gościa Radomskiego nr 35 na 1 września.
Przed katedrą św. Jakuba w Santiago de Compostela. Ks. Krzysztof Kwiatkowski