Był w Radomiu jeszcze jako Prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Zgodził się na rozmowę, do której chcemy wrócić teraz, gdy kończy się jego pontyfikat.
Najważniejsze spośród działań, prac i wypowiedzi Kongregacji Nauki Wiary możemy poznawać za pośrednictwem środków społecznego przekazu. Efekty tych prac tworzą ogromny zbiór wypowiedzi i odpowiedzi, wyjaśnień i przesłań, konferencji, komentarzy i dokumentów. Mamy jeszcze żywo w pamięci komentarz do deklaracji „Dominus Iesus” z sierpnia 2000 r., a potem szereg innych konferencji prasowych i interwencji. Teraz usiłujemy zgłębić treść Listu Apostolskiego „Misericordia Dei”. 2 maja, w czasie konferencji prasowej z racji ogłoszenia tego Dokumentu, odpowiadając na retoryczne, ale przy tym wręcz agresywne pytanie, mówił Eminencja: „Czy jest to tekst, który nakłada na chrześcijanina nowe ciężary? Jest wręcz przeciwnie: Zostaje w nich uchroniony całościowy i osobowy charakter ludzkiej egzystencji”. Bardzo zwięźle, a przy tym z ogromną głębią treści.
– Ojciec Święty zdecydował się na publikację motu proprio wobec pytań odnoszących się do sakramentu pokuty, który dziś chętniej nazywamy sakramentem pojednania, bądź miłosierdzia w Bogu. Na decyzję Papieża wpłynął fakt istnienia w Kościele obszarów, gdzie w ostatnich trzydziestu latach w sposób znaczny zanikła praktyka spowiedzi indywidualnej. Początkowo zastępowano ją rozgrzeszeniem zbiorowym (absolucją generalną). Przy powierzchownym spojrzeniu wyglądało to tak: napływ ludzkich rzesz, świadomych, że tą drogą dużo prościej uzyskać rozgrzeszenie, przekonywał, że oto otworzyły się dużo większe możliwości pracy duszpasterskiej. Analizując jednak głębiej to zjawisko, rodził się oczywisty wniosek: akt rozgrzeszenia stracił wymiar osobowy. Towarzyszył mu proces coraz mniej poważnego wnikania we własne ja. W konsekwencji ów napływ korzystających z generalnych absolucji spadł. Ostatecznie zaś zaprzestano na serio traktować sam sakrament pokuty. Ten sam proces dotknął świadomości i poczucia winy oraz rozumienia rzeczywistości kochającego Boga. Ten cały proces unaocznił więc jak bardzo ważnym w życiu Kościoła i w życiu wiary każdego człowieka jest sakrament pokuty – szczególne i osobiste spotkanie z Bogiem.
Wszystkie sakramenty posiadają charakter osobowy. Nie mówimy przecież: „Chrzcimy was”, ale: „Ja ciebie chrzczę”. W taki sam sposób Eucharystia i pozostałe sakramenty wraz ze swym osobowym charakterem ukazują wymiar bezpośredniego doświadczenia. W sakramencie pokuty Pan przebacza mi moje grzechy i moją winę. Ja wiem o tym, że przed Nim nie jestem elementem składowym bezimiennej rzeszy. On mnie zna, przebacza mi i uzdrawia moje życie. To doświadczenie jest oczywiście uciążliwe: winy należy najpierw poznać, a wyznanie ich nie jest przecież wygodne. Jednakże jest to doświadczenie naszego życia, które rodzi prawdziwe wyzwolenie. A skoro to doświadczenie podejmuje sam Bóg, który mi wybacza, to ja wiem: Zostałem na nowo stworzony. Jeśli tego zabraknie, chrześcijaństwo będzie stawać się bezbarwne, a ów osobowy kontakt z Bogiem wyblaknie i osłabnie.
Wracając zaś do konferencji prasowej w Rzymie: Chciałem wówczas pozorowi przeciwstawić trud rzeczywistości wielkiego wyzwolenia, które ofiarowuje nam Pan. Chodzi przecież o pełnię szczęścia płynącego z głębi tego wyzwolenia. Wobec niego procedury psychoterapii – w gruncie rzeczy przecież uciążliwe – nie prowadzą do samego końca. Dzieje się tak z tego prostego powodu, że nie uwzględniają one faktu, iż osobistą winę darować może jedynie Bóg. Zamiarem Ojca Świętego w żadnym razie nie było przypominanie jakichś „starych ciężarów”, ale głęboka chęć przybliżenia rzeczywistości wyzwolenia, o którym wielu zapomniało i którego w konsekwencji brak w ich wnętrzu.